Odłączenie ze świata zewnętrznego

Z Veronicą N. Tetelbaum rozmawia Marek S. Bochniarz

Pomimo trwającej pandemii Stowarzyszenie Miasteczko Poznań zdecydowało się zorganizować IV Przegląd Filmów o Tematyce Żydowskiej, który odbył się online w dniach 12–14 listopada 2020 roku. W tym roku naszym partnerem był Pawilon. Udało się nam przygotować program, w którym podtrzymaliśmy kontakt z naszą publicznością… jak zawsze poprzez snucie historii.
Najważniejszym aspektem corocznego przeglądu są dla mnie spotkania z widownią i opowieści o filmach, które mogę zbudować i jej przekazać. Bo do wszystkich filmów na naszych pokazach mam stosunek trochę osobisty. Opieram go na nawiązywaniu kontaktów z twórcami i przeprowadzaniu z nimi wywiadów, traktowanych
bardziej jak swobodne rozmowy, motywowane chęcią poznania historii kryjących się za ich dziełami. Ceniłem zawsze choć częściową spontaniczność swoich prelekcji, które dopasowywałem do miejsca projekcji i zgromadzonej publiczności. Podczas nagrywania wprowadzeń wideo w Pawilonie byłem więc niezwykle stremowany, bo nie wiedziałem, kto je obejrzy i czy filmy się spodobają.
W tym roku rozpoczęliśmy przegląd pokazami dwóch pełnych metraży feministycznej amerykańskiej artystki Niny Paley. W fascynujący sposób udało jej się odnaleźć i wysunąć na pierwszy plan kobiece głosy w tekstach świętych i mitologicznych: Sitę z Ramajany (Sita śpiewa bluesa) oraz postaci zapomnianych bogiń, wypartych przez monoteistyczny kult Jahwe w Seder-Masochism, którego inspiracją była Księga Wyjścia i jej konwencjonalna interpretacja podawana podczas wieczoru sederowego. Drugiego dnia zaprezentowaliśmy retrospektywę poetyckich filmów krótkometrażowych Veronici Nicole Tetelbaum. Wieczór zakończył pokaz szortów na podstawie opowiadań Etgara Kereta, o których pisałem w 2017 roku w „Miasteczku Poznań”. Ostatniego dnia chcieliśmy zaprezentować krótki metraż Orena Rosenfelda Zagubiony w raju – trochę w niecierpliwym oczekiwaniu na jego nowe filmy, nad którymi nadal pracuje. Wyświetliliśmy zatem zwiastuny Świętych wegan i Wojen o antyki, zapowiadających się wyjątkowo apetycznie (jak przystało na reżysera kultowego food-filmu Hummus).
Retrospektywa Tetelbaum była zarazem odkryciem tej wyjątkowej reżyserki dla polskiej publiczności – i to w czasie, gdy wytrwale pracuje ona nad swoim debiutem pełnometrażowym Domy. Pokazaliśmy zresztą jego rozbudowany, prawie dwudziestominutowy teaser zatytułowany Powrót oraz filmy: Kim jesteś, Water Fish,
Każdego dnia i Wyznanie. Czekając na pełny metraż, prezentujemy rozmowę z artystką.


Marek S. Bochniarz: Opowiedz o przeprowadzce z rodzicami z Ukrainy do Izraela.
Veronica N. Tetelbaum: Gdy tu przyjechaliśmy, moi rodzice byli jeszcze bardzo młodzi. W tym czasie Związek Radziecki otworzył granice, a Izrael oferował Żydom wjazd do kraju. Myślę, że w przypadku rodziców nie była to jednak decyzja motywowana ideologicznie. Liczyli raczej na to, że czeka ich lepsza przyszłość
w Izraelu. Co prawda mieli stabilną pozycję w Ukrainie i nie groziło im niebezpieczeństwo, ale odczuwali napięcie. Moja matka nie mogła na przykład pójść na uniwersytet właśnie z tego powodu, że była Żydówką. Wyjechali do Izraela na początku lat 90., nie mając chyba nawet za bardzo pojęcia, jak sprawy na miejscu w ogóle się mają.
 

W filmach odnosisz się do swojej podwójnej tożsamości i wykorzystujesz – jeśli się nie mylę – język rosyjski bądź ukraiński? To właśnie w ten sposób młode bohaterki Kim jesteś, Water Fish czy Domów rozmawiają ze swoimi matkami przez telefon.

Rosyjski. W domu rozmawiamy po rosyjsku. Moja matka zawsze mówi do mnie po rosyjsku, a ja czasem odpowiadam jej po hebrajsku [śmiech]. To wszystko jest pomieszane. Z dziadkami rozmawiam wyłącznie po rosyjsku. Ale mam dwie siostry. Młodsza urodziła się w Izraelu i mówi po hebrajsku, ale z rosyjskim akcentem,
co jest zabawne.


Jak szła im nauka hebrajskiego w Izraelu? 


Dziadkowie, którzy przyjechali dwa lata po nas, do dzisiaj nie mówią po hebrajsku. Moja matka i ojciec co prawda posługują się nim, ale nie jest to ich pierwszy język. Nie mają też zresztą izraelskich znajomych. Nie było łatwo, bo doświadczenie migracji ma duży wpływ na tożsamość. Dotyczy to również i mnie. Mimo tego, że bardziej
związana jestem z hebrajskim niż rosyjskim, to nie czuję, żebym miała swoje miejsce – mam raczej wrażenie, że znajduję się pomiędzy.


Czy w filmach chcesz oddać to poczucie?


Tak. Myślę, że wszystkie moje filmy dotyczą tego stanu umysłu. Główna bohaterka we wszystkich moich filmach krótkometrażowych i pełnometrażowym (obecnie się nim zajmuję) – to osoba, która nie przynależy.


Czy pozostały Ci jakieś wspomnienia z Ukrainy?


Tak, pamiętam wszystko. Pozostało mi dużo wspomnień z dzieciństwa, między trzecim a szóstym rokiem życia, gdy wyjechaliśmy do Izraela. Pamiętam moich przyjaciół, mieszkanie babci… nawet dziury znajdujące się w ścianach mojego pokoju. Myślę, że ma to związek z kwestią migracji i traumą – poczuciem oderwania, które
odczuwa się jako dziecko, gdy zdarza się coś wielkiego, a nie wie się, co. Zapamiętuje się wtedy wszystko – życie przed i po. To dwa zbyt różne od siebie życia, które zna się w pewnym sensie na pamięć z powodu tego ostrego, rozdzielającego je cięcia. 


Gdzie mieszkaliście w Ukrainie – na prowincji czy w dużym mieście?


W dużym mieście, w Charkowie. Nie byłam tam od dzieciństwa, więc nie mam świadomości, jak naprawdę jest duże. Pamiętam okolice domu, także trochę centrum miasta – a wszystko to przecież z perspektywy dziecka. Ale moi rodzice powtarzali mi, że jest bardzo, bardzo duże.


Skąd wzięła się u ciebie pasja do kina i dlaczego chciałaś zostać reżyserką?


Wszystko zaczęło się, gdy miałam piętnaście lat i chciałam zostać aktorką. Poszłam do szkoły teatralnej w Tel Awiwie, a potem do Lee Strasberg Theatre and Film Institute. W czasie studiów w Nowym Jorku zaczęłam pisać sobie role i odgrywać je. Potem poznawałam coraz więcej zasad pisania scenariuszy. Jakoś mi się to udawało – pisałam niewielkie sceny i je kręciłam w domu albo na dworze. Po powrocie do Izraela poszłam zdobywać edukację filmową w Minshar School of Art, a potem ukończyłam Szkołę Filmową i Telewizyjną Sam Spiegel w Jerozolimie.

Zawsze kochałam film – fascynowały mnie aktorki. Pamiętam, że bardzo dużo interesowałam się Meryl Streep. Coraz bardziej zajmowało mnie kino – do tego stopnia, że zaczęłam oglądać dwa filmy dziennie. Moim ulubionym reżyserem jest, rzecz jasna, Tarkowski [śmiech]. Poza tym ważni są dla mnie Kiarostami, Chantal Akerman. To oni mnie inspirują. 

(...)

© Copyright 2014