Rechnitz o banalności zła

Małgorzata Bochniarz - Różańska

Rechnitz. Opera została skomponowana przez Wojtka Blecharza, autora oper-instalacji: Transkryptum (2013), zamówionej przez Teatr Wielki-Operę Narodową w Warszawie, Park-Opery (2016) dla Teatru Powszechnego w Warszawie, Body-Opery (2014-16), zleconej przez Nowy Teatr i Huddersfield Contemporary Music Festival oraz opery Fiasko. W 2005 roku ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie, a następnie  studia doktoranckie na wydziale muzycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Oprócz tego, że komponuje opery, jest również twórcą różnorodnych form instrumentalnych i wokalno-instrumentalnych.

Libretto opery zostało oparte na dramacie austriackiej pisarki Elfriede Jelinek, laureatki literackiej Nagrody Nobla. Autorka opisała w nim tragiczne wydarzenia z marca 1945 roku. Według świadków, podczas przyjęcia wydanego na zamku baronowej Margit von Batthyany, oficerowie lokalnego Gestapo i SS dopuścili się zbiorowego mordu przy użyciu broni palnej na około 180 (dokładnej liczby nigdy nie udało się ustalić) robotnikach przymusowych – Żydach przywiezionych z Węgier. Więźniowie przyjechali do Rechnitz w celu budowy Ostschutzwall, który miał powstrzymać Armię Czerwoną przed wkroczeniem do miasta. Sami sprawcy nigdy nie zostali ukarani, nie udowodniono zarzucanych im czynów. Nie odnaleziono również zbiorowej mogiły, w której złożono ciała okrutnie zabitych. Baronowa przeniosła się wraz z mężem do Szwajcarii, w której żyła do lat 80. XX wieku. Nie ukarano osób, które odegrały główne role w masakrze, a kluczowi świadkowie zostali zamordowani zanim zdążyli złożyć zeznania. Do dziś cała historia osnuta jest tajemnicą i pozostaje niechętnie komentowana przez rodowitych Austriaków. Straszne wydarzenia w Rechnitz zwracają uwagę na rolę Austrii w II wojnie światowej.

Tekst libretta został rozpisany na pięć głosów gońców, z których każdy przekazuje swoją wersję wydarzeń. Głosy te są dodatkowo zapętlone, wypowiadane kwestie zazębiają się o siebie, Posłańcy wchodzą sobie w słowo, zaprzeczając jeden drugiemu. Próbują też relatywizować, zmieniać punkt widzenia, dopasowując fakty do własnego konceptu rzeczywistości. Jednocześnie oceniają swoje role w sposób nad wyraz krytyczny, zdając sobie sprawę z beznadziejności powierzonych im ról w relacjonowaniu minionych zdarzeń. Na domiar tego, autorka skonstruowała postaci Posłańców w taki sposób, że odbiorca nie jest pewny, czy byli oni faktycznie świadkami mordu 180 osób. Ich głos jest pełen niepewności i emocji, nie wiadomo do końca, skąd pochodzą ich informacje, ani od kogo otrzymali polecenie o zdaniu relacji z Rechnitz. W ich opowieści brakuje konkretnych stwierdzeń, które mogłyby przybrać formę jawnych oskarżeń. Autorka zamiast tego wybrała opis szczegółów dokonanego mordu, które rozbudzają wyobraźnię odbiorcy na tyle, że nie są oni w stanie ocenić obiektywnie wypowiedzi Posłańców. Rechnitz. Opera to doskonały przykład na pokazanie uniwersalności zbrodni, która nie przeterminuje się trwając jako część zbiorowej pamięci ludzkości. Sam tekst dramatu Jelinek zawiera dużą ilość cytatów i kryptocytatów m.in. z Wydrążonych ludzi Eliota, Bachantek Eurypidesa, Tako Rzecze Zaratustra Fryderyka Nietzschego oraz Eichmann w Jerozolimie, Rzecz o banalności zła Hanny Arendt.

W przedstawieniu wystąpili aktorzy: Cezary Kosiński, Magdalena Kuta, Lech Łotocki, Tomasz Tyndyk i Justyna Wasilewska oraz kwartet wiolonczelowy Cellonet w składzie: Andrzej Bauer, Magdalena Bojanowicz, Bartosz Koziak, Marcin Zdunik. Posłużyli się formą  recytatywu, który w operze pełni funkcję narracyjną. Otrzymali dość trudną rolę — z jednej strony musieli oddać emocje zapisane w tekście, a z drugiej skupić się na wyrażeniu, chociażby przez onomatopeje, muzycznej strony spektaklu. Ich opowieść stworzyła atmosferę grozy i napięcia. Haniebne czyny z marca 1945 roku dzięki niezwykle drobiazgowym opisom niejako zmaterializowały się w umysłach odbiorców. Rola posłańca była wielokrotnie wykorzystywana w dramatach. Jelinek w Rechnitz podaje jako jedno ze źródeł Bachantki Eurypidesa, w którym to dwóch posłańców relacjonuje najstraszniejsze wydarzenia z czasów panowania swojego władcy.

Dziś  moglibyśmy zadać pytanie, kim są i jaką funkcję pełnią współcześni i zamierzchli posłańcy. Czy są to dziennikarze, tłumacze, badacze historii, a może zwykli ludzie, którzy spędzają czas na opowiadaniu o swojej rzeczywistości?  Ich rola znana jest odbiorcom począwszy od czasów tragedii greckiej, jego wystąpienie stanowi narracja wydarzeń. Wiarygodność gońców w trakcie trwania spektaklu została wielokrotnie podważona przez nich samych. Również sposób, w jaki opowiadali i nonszalancja, jaka temu towarzyszyła dawała do myślenia. Sami aktorzy byli zawieszeni pomiędzy dwiema rzeczywistościami. Z jednej strony relacjonowali z przejęciem zdarzenia już minione, z drugiej mierzyli się z rzeczywistością sceniczną i obecnością widzów. Współobecność głosów, ich wzajemne przenikanie i nakładanie to specyfika dramatu Jelinek, która została wiernie oddana przez autorów opery. Nawet sam sposób usadzenia aktorów, którzy pozostawieni na skraju sceny powodował, że wchodzili niemalże na widownię. Brak dystansu pomiędzy posłańcami a publiką wzmagał odbiór opery.

Jak podkreśliła tłumaczka Rechnitz (Anioł Zagłady) — język może służyć jako narzędzie manipulacji.  Odpowiednio wykorzystany, zmienia znaczenie tego, co minione, jak również tego co teraźniejsze. Na tym stwierdzeniu oparta była dyskusja po premierze wersji performatywnej, w której brała udział Monika Muskała odpowiedzialna za adaptację i przekład dzieła Jelinek. Muskała skupiła się na roli języka, który kształtował i nadal kształtuje świat. Recytatywowi posłańców towarzyszył kwartet wiolonczelowy, symbolizujący dawną świetność, pozostałości po orkiestrze, która towarzyszyła gościom na austriackim zamku. Zespół instrumentalny tworzył tło, akompaniował aktorom. Flażolety symbolizowały wiatr, szarpanie strun przywoływało narastające napięcie. Wreszcie, rytmiczne stukanie o pudła rezonansowe w teatralny sposób budowało grozę i  opowieść pełną skrajnych emocji. Jak komentuje jedna z postaci: Muzyka to jest czas, którego się słucha do czynów, które się dokonało. Niepokój wzmagało oddanie aktorów, którzy wypowiadając kwestie posłańców ukazywali zadowolenie i żądze w miejsce oczekiwanego żalu i przerażenia. Gdy opowiadali o ofiarach, z pogardą określali ich mianem mięsa. Pod koniec spektaklu padło stwierdzenie wypowiedziane przez jednego z posłańców: Wysłuchali Państwo naszej codziennej audycji o banalności zła.

Rechnitz. Opera to dzieło, które  absorbuje widza całkowicie  i nie daje mu odpocząć choćby na sekundę. Wychodząc z prostego założenia jednolitej konstrukcji powstała opera, która łączy  w sobie elementy teatralne i instrumentalne. Autorzy podjęli temat wzajemności literatury (czyli narracji) i rzeczywistości. Możemy założyć, że linearne widzenie czasu jest iluzoryczne, przeszkadza w odbiorze świata, dopiero połączenie przeszłości i teraźniejszości daje pełny wyraz rzeczywistości. Kwestie wypowiadane przez posłańców tworzą nakładające się na siebie konteksty i przestrzenie dźwiękowe. Koncepcja czasu, w którym przeszłość jest przywoływana w teraźniejszości, po części staje się współczesną odbiorcy rzeczywistością.

Pokazy, które odbyły się w trakcie trwania Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień były wersją koncertową, performatywną opery. Premiera wersji teatralnej Rechnitz. Opera odbędzie się w czerwcu 2019 r. na zakończenie sezonu artystycznego w TR Warszawa.

 

© Copyright 2014