Izrael.pl

Zbigniew Pakuła
Zbigniew Pakuła (rec.:Literackie podsumowania - Ryszard Low)
Izrael.pl

Izrael.pl

 

W serii Przełomy/Pogranicza Uniwersytet w Białymstoku wydał pracę Literackie podsumowania. Jej autorem jest Ryszard Löw, „człowiek-instytucja” polskojęzycznego życia literackiego w Izraelu. Prof. Dariusz Konrad Sikorski słusznie nazywa autora „stróżem pamięci”. To prawda, bo Ryszard Löw od bardzo wielu lat przywołuje ślady polskości. W tym znakomitym, profesjonalnym uporze, przypomina rzemieślnika w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dba o każdy detal, fakt, sprawę mało znaną. I kiedy już wykona swoją robotę (nazywa ją wyłuskiwaniem), odsłania się przed nami dzieło o szerokich horyzontach, bogatych materiałowo, za którym stoi, nie bójmy się użyć tego słowa, miłość do języka polskiego, do polskiej kultury.

Literackie podsumowania to zajmująca i przejmująca lektura polsko-żydowskiego splotu. Autor książki był przez lata jego wnikliwym obserwatorem i uczestnikiem. Teraz to, co zobaczył i znalazł w Izraelu, odsłania przed polskimi czytelnikami. A postaci, o których pisze, są to autorzy najwyższych literackich lotów: Mickiewicz, Klaczko, Sienkiewicz, Reymont, Brzozowski, Żeromski, Kraszewski. Zatrzymajmy się przy tym pierwszym. Ryszard Low pokazuje, jak Mickiewicz wpłynął na literaturę hebrajską. Przytacza opinię Szaloma Kremera z 1936 r.: „Bez przesady można nawet powiedzieć, że dla Żydów, którzy go zakosztowali, stał się Mickiewicz najukochańszym poetą na świecie”. Przypomina, iż dla Żabotyńskiego Konrad Wallenrod był jedną z czterech najważniejszych lektur i że potrafił on recytować z pamięci setki fragmentów Pana Tadeusza. Autor Literackich podsumowań pokazuje wpływ romantycznego poety na wielu innych żydowskich twórców, wśród których są tacy pisarze, jak Saul Czernichowski, Jehuda Gordon, Naftali Imber (autor Hatikwy), Icchok Perec, Reuven Brodes, Chaim Bialik. W nowym państwie, komentuje Löw, zainteresowanie Mickiewiczem osłabło. To naturalny proces – dodaje autor, zauważając zmianę pokoleń i rozluźnienie związków z kulturą i literaturą polską.

Żabotyński powraca, gdy Löw pisze o przyjęciu Trylogii przez krytyków hebrajskich. Syjonistę zauroczyła energia sienkiewiczowskich postaci, apoteoza heroizmu. Autor przytacza jego słowa z artykułu opublikowanego na łamach jerozolimskiego dziennika „Chadaszot Haaretz”: „Nam, narodowi odradzającemu się, nieodzowna jest literatura pobudzająca do działania”. Podobnie jak w przypadku Mickiewicza, także czas sławy Trylogii minął. Zastąpiła ją hebrajska powieść przygodowa. Löw ma do sienkiewiczowskich przygód także rodzinny stosunek. Chętnie opowiada, jak Trylogia przez wiele lat leżała na stoliku przy łożku jego syna i jak bardzo była przez niego czytana.

Pierwszą część Literackich podsumowań kończą szkice poświęcone Brzozowskiemu, Żeromskiemu i Kraszewskiemu. W pierwszym z nich Löw polemizuje z utartym przekonaniem wyrażonym przez Leszka Kołakowskiego, jakoby Brzozowski był postacią znaną jedynie w Polsce. Owszem, tak jest – pisze Löw – ale poza jednym wyjątkiem, jakim była Palestyna. I przypomina, jak wielki był wpływ Brzozowskiego na koncepcje syjonistycznego socjalizmu reprezentowanego przez Haszomer HaCair. To Płomienie, pisze autor, stały się kluczową książką pokoleniową młodzieży palestyńskiej. W przypadku Żeromskiego stała się rzecz podobna. Formułowane przez niego idee chętnie zostały włączone w tworzenie nowego społeczeństwa w ówczesnej Palestynie. Dzisiaj jego utwory i ich recepcja należą już do przeszłości sprzed powstania państwa Izrael.

Drugą część książki Löw poświęca trzem postaciom. Są to Berek Neuman, drukarz wileński, Jozef Chazanowicz, lekarz z Białegostoku i Dora Kacnelson, historyk literatury. Mamy tu w odniesieniu do tych postaci wiele nowych faktów, wyjaśnień, szczegółów, do których bez autora byśmy nie dotarli. Ale tej drobiazgowej warstwie towarzyszy coś więcej, a czego autor, bardzo powściągliwy w swym opowiadaniu i unikający emocji, nie pisze wprost. To budująca się wokół ludzkich życiorysów niebywała historia o tym, jak można kochać książki, literaturę i jak wiele można dla niej zrobić. Im większy dystans, im bardziej obiektywna i chłodna to opowieść, tym większe emocje towarzyszą czytelnikowi. Bo kimże jest np. Chazanowicz, o którym pisze Löw? Lekarzem z Białegostoku, czy może kimś, kto jako osoba prywatna i niezamożna, przesłał do utworzonej w Jerozolimie biblioteki aż 63 000 książek! A kim była Dora Kacnelson, prześladowana w Rosji, przeniesiona do nadbajkalskiej Czyty, a po wielu latach w Drohobyczu broniąca spuścizny po Brunonie Schulzu i znajdująca jeszcze siły na to, by upominać się o ubogich, spychanych w niepamięć Ukraińców i Żydów? To piękne i gorzkie opowieści.

Literackie podsumowania kończą teksty poświęcone polskojęzycznemu życiu literackiemu w Izraelu z perspektywy redagowanego przez autora rocznika „Kontury”. Löw przypomina, jak w końcu lat 80. powstał w Tel Awiwie Związek Autorów Piszących po Polsku w Izraelu. To wtedy, w 1988 r. wydany został pierwszy numer rocznika „Kontury”. Pismo miało trzy rożne zespoły redakcyjne. Ale od numeru czwartego, wydanego w 1993 r., jego redaktorem aż do numeru ostatniego (tom XVI wydany w roku 2006) był Ryszard Löw. Jego opowieść to historia czasopisma i ludzi w nim piszących. Opisana dokładnie i skrupulatnie, z troską, by nie pominąć żadnego nazwiska. Löw znalazł nawet miejsce dla, jak pisze, najwierniejszych przyjaciół „Konturów”, do których zalicza grono osób (krytyków, dziennikarzy) piszących w Polsce o każdej nowej edycji wydanej w Tel Awiwie.

W kolejnych szkicach Löw swoją uwagę poświęca takim postaciom polskojęzycznego życia literackiego w Tel Awiwie, jak Andrzej Sycz, Paweł Glikson, Yoram Bronowski, Łucja Pinczewska-Gliksman, Jozef Bau, Filip Istner, Natan Gross, Zygmunt Frankel, Anita Wolfstein, Maria Lewińska i księgarz Jan Fok. Tylko kilka z tych postaci jest dość dobrze rozpoznawalna w Polsce (Gross, Gliksman, Bau, Lewińska). Natomiast każda z nich to postać barwna, twórcza, o niebanalnym życiorysie, mająca swój udział w tym niezwykłym zjawisku, jakim było pisanie po polsku w Izraelu, wbrew zrozumiałemu nawoływaniu, by pisać i mówić w nowym kraju po hebrajsku, a nie w językach, w których wychowali się olim. Wśród tych portretów jest postać Natana Grossa. Pisarza, krytyka, filmowca, publicysty. Gross był tytanem pracy. Jego recenzje, szkice, analizy były ozdobą tygodnika „Nowiny Kurier”. Pochodzący z Polski czytelnicy czekali z niecierpliwością na nowy felieton Marysi Lewińskiej. A każdy nowy wiersz Łucji Pinczewskiej-Gliksman stawał się wydarzeniem. Ta pochodząca spod Kalisza poetka była autorytetem dla piszących po polsku w Izraelu. Zasięgali jej rady, prosili o opinie. Pani Łucja, ze swoją nutą ironii, była zawsze życzliwa.

Książka Ryszarda Löwa nie jest przewodnikiem. Takich autor aspiracji nie miał. Ale ilość nagromadzonych faktów nie tylko budzi podziw, ale jest i będzie cennym źródłem informacji dla osób zajmujących się literaturą w języku polskim powstającą poza granicami kraju. Warto też zauważyć, że najmniej uwagi autor poświęca sobie, a przecież był i jest uczestnikiem i sprawcą tego literackiego zamieszania nad rzeką Ha Yarkon. Dobrze się więc stało, że obszerny szkic Barbary Olech dotyczący autora znalazł się także w Literackich podsumowaniach. Powtórzmy na koniec za Barbarą Olech: „(…) był i jest Ryszard Löw pomostem między cała nauką i kulturą polską a kulturą i nauką Izraela”.

Zbigniew Pakuła

© Copyright 2014