Gdy używam umysłu...

Janusz Radomski (rec. "Dzienniki" - Susan Sontag)
Gdy używam umysłu...
Gdy używam umysłu...
Gdy używam umysłu...

Gdy używam umysłu…

Kiedy zachorowała – wspominał jej syn – na półce stało niemal sto zeszytów. Kolejne odkrył, przeglądając pozostawione przez matkę rzeczy. Miał ochotę je spalić. Nie należały jednak do mnie – pisze w przedmowie do dzienników David Rieff. Podjął decyzję o ich publikacji. Dzięki wydawnictwu Karakter możemy poznać najbardziej osobiste zapiski Susan Sontag. Swoje dzienniki prowadziła od czternastego roku życia. Ich nasycenie informacjami pozwala czytelnikowi do pewnego stopnia zrekonstruować biografię Sontag. Ale tym, co bardziej w nich interesujące, to towarzyszenie meandrom jej osobowości. Jej nienasyconym pragnieniom i emocjom z jednej strony, a z drugiej intelektualnej podroży odkrywającej przed czytelnikiem fascynacje malarskie, literackie, filozoficzne. Jej żarliwość podszyta była wciąż trwającą w niej młodością poznawczą.

W przedmowie do drugiego tomu dzienników David Rieff komentował: „moja matka (…) przez całe życie pozostawała studentką”. Tę pracę rozpoczęła bardzo wcześnie. Po wielu latach Sontag tak powie o tym okresie: „za młodu niezwykle mocno przyswajamy rożne treści, ponieważ stają się one naprawdę cząstką nas samych”. W pierwszym tomie dzienników obserwujemy, jak Sontag z podlotka zmienia się w dorosłą, świadomą siebie kobietę i intelektualistkę. Tym, co uderzające, jest jej potrzeba nieustannej aktywności. Na kartach dziennika pojawiają się zapiski luźnych myśli i skojarzeń, ale także bardziej szczegółowe opisy przeżywanych dni. Sporo w nich komentarzy do wielkich mistrzów: od Platona po Wittgensteina. Zachwycała się Mannem, Kafką i Dostojewskim. Czytała Gide’a, Deveya, Cassirera, Conrada, Henry’ego Jamesa. Zdumiewa przede wszystkim wczesny wiek, w którym sięgała po tak intensywne lektury. Ale od zawsze towarzyszył jej głód intelektualny, który zachłannie zaspokajała. Był jej sposobem na osiągnięcie człowieczeństwa. Pisała: „Jeśli znikną książki, zniknie historia, znikną ludzie”. Pożądała także doznań erotycznych i na tym polu też była bezkompromisowa nie ukrywając swojej homoseksualności. Zapisuje więc swoje wizyty w klubach gejowskich i lesbijskich San Francisco, a było to w czasach, gdy o ich istnieniu wiedzieli jedynie wtajemniczeni bywalcy.

Jej przodkami byli polscy Żydzi, którzy do Ameryki przybyli cztery pokolenia wcześniej. Ojciec, Jack Rosenblatt, handlował futrami i większą część roku spędzał w Chinach. Gdy miała pięć lat, umarł na gruźlicę w Tiencin. Po jego śmierci, najpierw mieszkały z matką w Nowym Jorku. Gdy młodsza siostra Susan zachorowała na astmę, matka przeprowadziła się z córkami do Miami. Na końcu zamieszkały w Los Angeles. Być może ten biograficzny ślad biegnący z Polski powodował, iż bardziej czuła się Europejką niż Amerykanką. Swój kraj potrafiła często i ostro krytykować. W obliczu ataku na World Trade Centre twierdziła, że samobójcy nie byli tchórzami, co wywołało sporo kontrowersji wśród Amerykanów przeżywających żałobę.

Czytelnicy dzienników Susan Sontag mogą poznać ją jeszcze w innej odsłonie dzięki przetłumaczonej i opublikowanej w Polsce rozmowie, którą w Paryżu i Nowym Jorku przeprowadził z pisarką Jonathan Cott. Jej pierwsza część ukazała się w magazynie „Rolling Stone” w 1979 r. Sontag lubiła rozmowę, tak jak się lubi jedzenie. Język, rozmowa, pisanie były tlenem jej życia. Cott wspomina, jak podczas jednej z rozmów powiedziała mu: „Jednym z najtrudniejszych wyzwań pisarskich jest to, że trzeba w izolacji prowadzić rozmowę z samą sobą, co jest zupełnie nienaturalne. Ja lubię rozmawiać z innymi – unikam w ten sposób zamknięcia się we własnym świecie (…)”. Sontag w rozmowie z Cottem deklaruje obowiązek krytycznego myślenia, intelektualną podejrzliwość, kwestionowanie oczywistości. „Wszystko, co mi się przydarza, daje okazję do rozmyślań” – powie dziennikarzowi. Sontag łączy życie umysłowe z doznaniami niesionymi przez życie. Łączy kulturę wysoką z kulturą niską, czerpiąc satysfakcję i inspiracje z obu tych sfer. W przedmowie do książki Bartha opisuje życie intelektualne jako „wypełnione pożądaniem, nieskrępowaną pracą umysłu i przyjemnościami”. W dzienniku Sontag napisze, że tym, co daje jej siłę, jest „bycie kochaną i praca”. Jej twórcze życie można zamknąć w tych dwóch słowach. I w ciekawości, „co nie jest mną albo czego nie znam”

Janusz Radomski

Susan Sontag, „Odrodzona. Dzienniki, t. 1, 1947-1963”, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2014, Susan Sontag, „Jak świadomość związana jest z ciałem. Dzienniki, t. 2, 1964-1980”, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2012,  „Myśl to forma odczuwania, Susan Sontag w rozmowie z Jonathanem Cottem”, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2014

© Copyright 2014