Ryszarda Bilana kolory duszy. Malarstwo, rzeźba, grafika

Katarzyna Moskała

Grudniowa edycja „Miasteczka” opublikowała artykuł zatytułowany Opowieści strasznie piękne Ryszarda Bilana, w którym omówiłam twórczość graficzną i rysunkową tego artysty, stanowiącą główny temat wystawy w Muzeum Uniwersyteckim w Toruniu przygotowanej od grudnia 2018 do kwietnia 2019 roku. Z uwagi na to, że malarz obdarował hojnie Muzeum Uniwersyteckie, a wiosną bieżącego roku dotarła do Torunia kolejna partia prac artystycznych, Uniwersytet zorganizował mu nową prezentację dorobku, której nadałam tytuł Ryszarda Bilana kolory duszy. Wystawa, jakże odmienna od poprzedniej pod każdym względem, zachwyciła publiczność różnorodnością prac, ale przede wszystkim tematyką i technikami malarskimi. Na wystawie dominowało malarstwo akrylowe, ale oglądający mógł odnaleźć na niej także wysokiej klasy rzeźbę i eksperymentalne prace wykonane w technice własnej.

Jakże inne emocje i uczucia towarzyszyły poprzedniej toruńskiej ekspozycji tego artysty, wyłącznie czarno-białej i złożonej głównie z różnej wielkości drzeworytów. Surowość przekazu i niemal ascetyczny język, jakim wypowiada się Bilan w grafice i wczesnym rysunku (i po części malarstwie), wydawał się klasyfikować artystę w przestrzeni sztuki dychotomicznej, dzielącej przestrzeń płótna (i widzianego świata) na dwie części wzajemnie się wykluczające i uzupełniające do całości. Tymczasem nowa wystawa, która  w żadnym razie nie powinna być uważana za li tylko proste poszerzenie prezentacji dorobku artystycznego Bilana o nowe techniki twórczości, burzy wszystkie wcześniejsze założenia i klasyfikacje. Nie poddaje się łatwej ocenie. Gdyby szukać słów-kluczy, jakiegoś słownika dla zrozumienia „języka i artystycznej twarzy” Bilana, która została odsłoniona na letniej wystawie toruńskiej, to najprędzej przychodzą do głowy: muzyka barw, kalejdoskop, energia, szaleństwo kolorów, nagromadzenie opowieści, doznania pozazmysłowe, oczyszczenie.

Ryszard Bilan jest, paradoksalnie, artystą bardzo młodym i stale poszukującym nowych form ekspresji, zaskakującym widza i niedającym się zaszufladkować. Jego twórczość niemal od początku biegnie wieloma ścieżkami, a każda ma równe znaczenie i wartość. Prace czarno-białe tworzone są w tych samych miejscach (zarówno fizycznie, jak i duchowo), co barwne obrazy, lecz nie w tych samych momentach. O wyborze formy decyduje stan psychiki: niemożność albo potrzeba rozmowy, dla której sztuka jest najlepszym interlokutorem. Czarno-białe drzeworyty stały się sposobem na „rozliczenie” z trudną, przytłaczającą przeszłością, praca nad nimi stanowiła pretekst do konfrontacji twarzą w twarz z własnymi demonami i dawała siłę do obcowaniem z nimi, do zrozumienia swoich lęków, była sposobem na zaakceptowanie ich z jednoczesnym katharsis. A ponieważ demony pojawiają się nadal, choć może już lepiej zrozumiane i nazwane, Bilan z czerni i bieli nie zrezygnuje. Może dotykając płótna palcami z farbą, artysta będzie gładził ich kontury z wyrozumiałością rodzica.

„Drugie artystyczne oblicze” Bilana to klasyczne obrazy akrylowe, papierowe „płaskorzeźby-gobeliny” wykonane w skomplikowanej technice własnej oraz rzeźby. Dla niewtajemniczonego widza będą to prace stworzone jakby inną ręką i przez zgoła odmienną świadomość artystyczną. Proces przechodzenia Bilana  z „ciemnego” w „jasne”, „świetliste” i „barwne” był możliwy tylko dzięki wyzbyciu się ciężaru przeszłości. Odbywa się to nie przez puszczenie jej w niepamięć – bo to niemożliwe – ale za pomocą procesu tworzenia czarno-białych prac, a tym samym uporządkowania pamięci i związanych z nią emocji, by zrobić miejsce i otworzyć się na nowe energie, na otaczające go życie. Na tworzenie „tu i teraz”, na pracę z bieżącym odczuwaniem świata, nie zaś na skupianie się na przeszłości. Wystawione prace są pełne niezwykłej, kosmicznej harmonii. Ukazują piękno świata, bogactwo kolorów, dają uczucie niczym nieskrępowanej radości.

Rzadko się zdarza, żeby obraz wkraczał tak bardzo w przestrzeń widza, narzucał mu się bezwstydnie i z nonszalancją. Kolorowe płótna i papiery Bilana olbrzymią siłą perswazji zawłaszczają przestrzeń – zarówno tę wystawienniczą, jak i tę wzrokową – i działają jakąś magiczną, nadprzyrodzoną mocą niczym szamańskie totemy. Obrazy te, kipiące niezwykłą, nadnaturalną siłą barw, wciągają widza do swego wnętrza, pochłaniają uwagę, kradną wzrok i odczucia. Działają!

Wystawa w Muzeum Uniwersyteckim podzielona została na trzy odrębne niejako części w trzech pomieszczeniach przylegających do siebie.

Obrazy malowane akrylami na płótnie charakteryzują się bogatą, wielowarstwową fakturą. Widać czasem, że pod wierzchnią warstwą znajduje się kilka starszych, nakładanych w różnych okresach czasu tak długo, dopóty artysta nie osiągnął pewności, że zakończył proces twórczy, że praca jest kompletna, harmonijna i skończona. Nie niwelował „pomyłek”, nie zdrapywał, nie retuszował, nie zamalowywał – dodawał, dobudowywał. Barwy na obrazach są czyste, wyciśnięte prosto z tuby, czasem tylko zmieszane bezpośrednio na płótnie i za pomocą przeróżnych narzędzi – szpachelek, szpatułek, patyków, pędzli czy dłoni nakładane są bezpośrednio na głęboko tkwiący rysunek. Dlatego tak dokładnie widać każdy nowy „ruch” koloru na powierzchni obrazu czy odcisk palca artysty. Dlatego też mamy wrażenie, że obraz żyje. Powierzchnia płótna wibruje żywymi kolorami, dając efekt wielowymiarowości. Radosna wielobarwność intensyfikuje potęgę wzrokowych doznań i zmusza oko do wytężonej pracy. Ale patrzenie nie męczy, nie „rozmiękcza” oglądanej wizji, lecz wydobywa coraz to nowe elementy, konstruuje wyobraźnię i pozwala niejako „wejść” w obraz, poczuć się jego częścią.

Pod względem formalnym akryle artysty przywodzą na myśl prace puentylistów, tyle że widziane jakby pod mikroskopem – 
 w znacznym powiększeniu. Puentyliści budowali kompozycję poprzez zapełnianie gęsto rozmieszczonymi, różnobarwnymi punktami i kreskami, kładzionymi na płótno czubkiem pędzla. Punkty i kreski, oglądane z odpowiedniego oddalenia, zlewają się w jedno, tworząc obraz. Analogiczny sposób tworzenia widoczny jest na płótnach Bilana. Różnica polega jednak na skali, bowiem artysta posługuje się znacznie większymi plamami czystego koloru, które oglądane z dużej odległości, nabierają znaczenia i tworzą  w oku widza całość. W pierwszym kontakcie obrazy Bilana sprawiają wrażenie chaotycznej masy kolorów nałożonych w pośpiechu na płaszczyznę, ale artysta zmyślnie posługuje się farbą, stwarzając wielowątkowe opowieści, które choć osobne i pozornie różne, budują spójną rzeczywistość. Obrazy te na pierwszy rzut oka przypominają kolorowe abstrakcje i dopiero po chwili uświadamiamy sobie, że peinture przedstawia paryską uliczkę, widok na katedrę Notre Dame czy ulice żydowskiego miasteczka. Obrazy Bilana skojarzyć można również z kolorowymi mozaikami; techniki znacznie się różnią, ale efekt końcowy czy zamysł są podobne. Taki sposób malowania zmusza nas do wytężonej pracy – zmysłów i umysłu. I jeszcze tytuły obrazów – mylące, tajemnicze.

Bilan jest odkrywcą, poszukiwaczem, eksperymentatorem, „alchemikiem” stale wynajdującym nowe sposoby na wyrażenie swojej energii twórczej. Jego artystyczne œuvre obejmuje niemal wszystkie techniki, dając każdej pierwszeństwo i prawo do zabierania czasu i miejsca. Jest jednym z tych artystów, którym płaska powierzchnia płótna nie wystarcza już, aby wyrazić i przedstawić swoje artystyczne wizje i odczucia. Wszelako nie rezygnuje zupełnie z tradycyjnego medium, jakim jest rozpięte na ramach toile. Tworzy w różnych technikach i na rozmaitych powierzchniach malarskich, które wymyśla, konstruuje lub samodzielnie wytwarza. Większą część ekspozycji zajmują abstrakcyjne obrazy-płaskorzeźby-gobeliny, pomieszczone w centralnej sali Muzeum. Powstały one z gniecionego, moczonego i barwionego papieru, wielu rodzajów papierów: czerpanego, gazetowego, pakowego, tektury, z fragmentów faktur, listów, opakowań i tym podobnych. Papierowa masa uzupełniana jest czasem fragmentami tkanin i tak zwanych artystycznych odpadów o różnej strukturze, która nadaje płaszczyźnie indywidualny charakter reliefu, przypominającego czasem fakturę przędzy, a czasem chropowatość żwiru. Zestawione w ten sposób elementy w procesie końcowym są suszone  i formowane na kształt prostokąta, a następnie ponownie barwione 
 i utwardzane, usztywniane. W efekcie powstały gąbczaste, nadzwyczaj delikatne papierowe struktury, przypominające swoją kolorystyką barwy kosmosu albo rafy koralowe. Podobrazie i technika wykonania obrazu sprawiają, że kolory wzajemnie przenikają się, uzupełniają i rezonują, rozlewając się i mieszając samodzielnie poza kontrolą artysty, który chętnie wykorzystuje przypadek  w swojej artystycznej twórczości. (...)

© Copyright 2014