Tu mówi się po polsku

Zbigniew Pakuła

Ironia, dowcip, lapidarność i zmysł obserwacji wyróżniają pisarstwo Marii Lewińskiej mieszkającej przy Bulwarze Króla Dawida w Tel Awiwie. Wszędzie stąd blisko. Kilka kroków do placu Icchaka Rabina i ulicy ibn Gwirol, jednej z tych pięciu alei przebiegających równolegle do morza, tworzących założycielski układ miasta. Zbudowanego na piaskach zaledwie sto lat temu, a dzisiaj tętniącego życiem jak żadne inne miasto w Izraelu. Mówiącego wieloma językami, w tym także tym szeleszczącym znad Wisły. Lewińska przywiozła go w swoim plecaku w 1958 roku i nigdy się z nim nie rozstała. Pisze po polsku, jej wyobraźnia nasycona jest krajobrazem dzieciństwa, a doświadczenia, iskrzące się od paradoksów, wynikają z paszportu emigrantki. Chciałoby się powiedzieć, to prawdopodobnie jeszcze jedna nostalgiczna opowieść o wypędzonych z kraju urodzenia. Tak nie jest. To prawda, że spacerując po Tel Awiwie Lewińska wyłapuje dobiegający z ulic miasta głos polskiej mowy, z latami słabnący i odchodzący w przeszłość. Jednak nie poddaje się tęsknocie i nostalgii. Jest raczej kronikarzem polszczyzny, o której opowiada z dziennikarskim zaciekawieniem i polotem. Kreśli interesujące portrety twórców piszących po polsku w Izraelu, dzieli się anegdotami, przypomina historię polskojęzycznej prasy1. Tak jest też w jej najnowszej książce, noszącej znakomity tytuł: Analfabeci z wyższym wykształceniem.

Lewińska należy do pokolenia aliji gomułkowskiej związanej z polityczną odwilżą 1956 roku, kiedy to jesienią stało się jasne, że Żydzi
będą mogli wyjeżdżać z Polski. Co prawda już 14 października 1955 roku uchwała KC PZPR umożliwiała emigrację z Polski do Izraela,
ale jedynie w ograniczonym zakresie, dotycząc osób starszych, samotnych i członków rozdzielonych rodzin. Zainteresowanie wyjazdem
wzrosło w ciągu kilku miesięcy. Jeżeli w styczniu 1956 roku liczba osób ubiegających się o wyjazd (od których wpłynęły podania) wynosiła
261, to w grudniu tego samego roku przekroczyła 9200. W sumie w latach 1956-1960 dokumenty uprawniające do emigracji uzyskało
około 51 tysięcy osób, z tego do Izraela przyjechało 43 tysiące. Najwięcej w roku 1957. O pierwszych miesiącach życia w Izraelu, czyli
mieszkaniu z rodzicami w cryfie w Pardes-Rubin, Lewińska pisze: „Wnętrze cryfów to była polska oaza – cepeliowskie kapy, warszawskie
widoczki, haftowane obrusy, Przekroje i książki. Tak strasznie tęskniliśmy do tego warszawskiego mieszkania, ono było piękne, pełne gwaru
i ludzi. Pod wieczór zawsze narzekaliśmy na wszystko – na Schnut, na język, na piasek, na klimat. Wyły szakale, szumiało morze, a do nas
wracała Warszawa ze zrozumiałą mową, prasą, książką i wódką.  (...)

© Copyright 2014