Wokół trzech planet
Maria Światkowska
Wokół trzech planet
Niezwykła książka. Jej bohaterem jest Żyd, Rumun i Izraelczyk. Nazywa się Leon Volovici. W obszernym wywiadzie opowiada o swoim życiu. Z melancholią, smutkiem, pokorą, dystansem, ale i z radością. Zmagając się z życiem dotarł już do swojego brzegu pozostawiając nam swój literacki i naukowy dorobek. Pozostawił także coś więcej, a co jest nadzwyczajne w książce wydanej przez „Pogranicze”. „Z Jass do Jerozolimy” jest bowiem opowieścią o przyzwoitym życiu, o zmaganiu się z żydowskim losem, o życiu pełnym tragedii, ale i radości, którą Volowici wyniósł z rodzinnego domu, przechowywał ją i odnalazł w założonej przez siebie rodzinie. Chociaż pisarz jest tutaj postacią pierwszoplanową to wspólne życie z żoną Hanią, Polką poznaną podczas jego pobytu w Warszawie, jest nie tylko tłem tej opowieści. Z oszczędnie wypowiadanych zdań odsłania przed nami to, co zwykle nazywamy najprostszym słowem „miłość”. Ten intymny klimat, zaledwie naszkicowany, sprawia, iż książkę czyta się tak, jak rozmawiałoby się z przyjacielem.
Początkowo ten zasymilowany rumuński Żyd nie wyobrażał sobie życia poza Jassami. Tu się urodził, chodził do szkoły , przeżył pogromy organizowane przez rumuńskich faszystów. Tu także pracował i założył rodzinę. A jednak wyjechał do Izraela. U źródła aliji stała wizyta w Polsce, gdzie Volovici poznał swoją żonę i zderzył się z historią i kulturą środkowoeuropejskich Żydów. Powrócił do mitycznej krainy z której pochodzili jego przodkowie i do ich tragicznego losu.
Opowiada o tym na łamach książki nie tylko odpowiadając na pytania Sandu Frunzy, rumuńskiego intelektualisty, ale też w swoich esejach i artykułach, które rozmowę uzupełniają i przeplatają.
Volovici, spoglądając na swoje życie, zauważa, że żyjemy „jednocześnie w przeszłości i w chwili obecnej”. W ten sposób definiuje swoją „podróż” z Jass do Jerozolimy. Owszem, zmieniamy miejsce zamieszkania, lecz nieustanny ruch tam i z powrotem nadal trwa. W tej podróży, po prostu życiu, Volovici jest historykiem rumuńskich Żydów, badaczem antysemityzmu, pracownikiem Yad Vashem i jerozolimskiego uniwersytetu, a za sprawą swojej żony także człowiekiem rozkochanym w polskiej kulturze, pielęgnującym przyjaźnie ze środowiskiem IBL-u . Jednocześnie jest wciąż w rodzinnym miasteczku, kuźni ojca, otoczony miłością matki. Spaceruje uliczkami rumuńskiego miasteczka, doświadcza antysemityzmu, poznaje przyjaciół. Jednocześnie jest tu i tam. Siada na rozgrzanych słońcem kamieniach Jerozolimy, przypomina sobie, jak się robi podkowę i skacze po planetach. W ostatnich zdaniach wyjaśnia Frunzie: znam tylko trzy planety: jedną krążącą wokół Jass, drugą, z której przybyła Hania, krążącą wokół Warszawy, i trzecią, najbardziej tajemniczą, z orbitą ,w której centrum znajduje się Jerozolima.
Leon Volovici, Z Jass do Jerozolimy, przekład Marta Tórz, Sejny 2015