Żydowscy Kolumbowie. Wywiad z prof. Sławomirem Buryłą

Zbigniew Pakuła
Żydowscy Kolumbowie. Wywiad z prof. Sławomirem Buryłą

ŻYDOWSCY KOLUMBOWIE

Z prof. Sławomirem  Buryłą z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego rozmawia Zbigniew Pakuła

Zbigniew Pakuła: „Tematy (nie) opisane” to książka przywołująca tematy pojawiające się od lat w polskim piśmiennictwie o Shoah. Początkowo były żywiołową reakcją świadków i ofiar. Później zmieniła się perspektywa, grupa osób, która mogła opowiadać o swym losie malała. Sytuacja literatury opowiadającej o Zagładzie jest już dzisiaj zupełnie inna. Wydawałoby się jednak, że piśmiennictwo to jest już dobrze rozpoznane. Tak chyba jednak nie jest, skoro już w tytule kwestionuje Pan Profesor to przeświadczenie. Czym jest to (nie) opisanie, które stało się pretekstem do napisania książki ?

Prof. Sławomir Buryła: W Pana pytaniu pojawiają się dwie różne kwestie, obydwie na swój sposób prawdziwe. Rzeczywiście ilość publikacji (historycznych, literaturoznawczych, filozoficznych, socjologicznych) dotyczących Zagłady opublikowanych w ostatnich niemal trzech dziesięcioleciach jest imponująca. Stale też przyrasta, podobnie jak grono osób wypowiadających się na te tematy. Jeśli do tego dodać publicystykę gazetową, filmową, radiową otrzymujemy wielkość doprawdy imponującą. Nawet znawcom zagadnienia próbującym na bieżąco śledzić to, co się wydaje na temat Holocaustu, nie łatwo jest do wszystkie dotrzeć, a jeszcze trudniej wszystko przeczytać. Mimo tak znaczącej liczby publikacji różnego autoramentu obszar tego, co domaga się zbadania jest niemały. W swojej monografii zająłem się „tematami (nie)opisanymi”, a więc takimi, które w jakimś stopniu są już opisane, a niekiedy nawet trafiły do świadomości społecznej, stając się częścią zbiorowej pamięci. To, co jest w nich do odkrycia dotyczy nowego spojrzenia oznaczającego przełamanie stereotypowych ujęć, wyjście poza upraszczające sądy – niekiedy „wygodne”, „uładzone”, wspierające dobre myślenia o sobie samych. To swoisty rodzaj archeologii – dokopywania się do ukrytych warstw świadomości.

            Inny zbiór problemów dotyczy zagadnień zupełnie (albo bardzo słabo) zbadanych. Tu wciąż jest wiele do zrobienia. W tę pracę winni zaangażować się historycy analizujący archiwa, gromadzący świadectwa ofiar i sprawców (zadania to znakomicie wykonuje choćby Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy IFiS PAN). Równie wiele pracy do wykonania mają literaturoznawcy. Wydzieliłby tu dwa niezagospodarowane obszary: 1) pojedynczy autorzy, pojedyncze problemy i zagadnienia domagające się namysłu (zwykle nierozpoznane) 2) ujęcia syntetyczne. Te ostatnie są szczególnie ważne w tym momencie, w jakim aktualnie znajduje się refleksja nad Zagładą. Wydaje się bowiem, że grunt został już na tyle rozpoznany, aby właśnie tworzyć opracowania przekrojowe, całościowe. To zadanie stojące przed pokoleniem średniej i starszej generacji badaczy, dysponujących odpowiednią wiedzą w tej materii.     

Z.P: Pojęcie „pokolenie Kolumbów”, któremu poświęca Pan pierwszą część pracy,  kojarzy nam się przede wszystkim z powieścią Romana Bratnego i z młodzieżą akowską bijącą się w powstaniu warszawskim. Pan przygląda się temu pokoleniu dostrzegając w nim ogromne zróżnicowanie. Było w nim miejsce nie tylko na bohaterów, a nawet i oni byli mocno zróżnicowani. Jaki jest więc portret tego pokolenia?

Prof. Sławomir Buryła: Najkrócej mówiąc – i nieco banalnie – obraz tej generacji jest bardzo zróżnicowany. Było w niej miejsce na postawy i bohaterskie, i takie, które nie przynoszą chluby. Chronologicznie mieszczą się w niej biografie osób o odmiennych życiorysach: np. Karol Wojtyła i Wojciech Jaruzelski.  Były też różne wybory światopoglądowe. Widać to zresztą już w słynnej powieści Romana Bratnego Kolumbowie. Rocznik 20. Młodzi ludzie stawali wobec poważnych dylematów życiowych, musieli podejmować decyzje, które nigdy nie są łatwe. Za sprawą książki Bratnego – ale nie tylko – całą tę generacje utożsamiamy z konspiracją akowską wyłączając z niej podziemie alowskie, komunistyczne, wyłączamy też żydowskich bojowników o wolność. Nie kwestionując dotychczasowych rozróżnień, wolno zapytać, czy kategoria „pokolenia Kolumbów” nie powinna objąć (przynajmniej niektórych) przedstawicieli środowisk lewicowych? Nie rozstrzygam tej kwestii. Stawiam tylko pytanie. (...)

© Copyright 2014