W niewoli uprzedzeń i stereotypów. O ideowych korzeniach antysemityzmu w wydaniu polskim

Maciej Moszyński

W tym roku mija 135 lat od powstania warszawskiego tygodnika „Rola”, pisma które jako pierwsze postawiło sobie za cel nauczyć Polaków nowoczesnego antysemityzmu. czyniło to z sukcesem przez blisko trzy dekady, kreując język, który trafił na niezwykle podatny grunt. Z efektami pracy redaktorów „Roli”  i ich gorliwych naśladowców zmagamy się do dzisiaj.

Narodziny antysemityzmu na ziemiach polskich u schyłku epoki rozbiorów łączą się z całym kompleksem zjawisk składających się na zagadnienie przemian modernizacyjnych zachodzących nie tylko w wymiarze lokalnym, lecz również ogólnoeuropejskim. Antysemityzm jako fenomen nowoczesny stanowił jedną z pierwszych prób znalezienia odpowiedzi na bolączki i lęki wynikające z przeobrażeń zachodzących w otaczającym świecie, przybierających nieraz gwałtowne i niespodziewane oblicze. Towarzyszył procesowi kształtowania się tożsamości narodowych, odchodzenia w przeszłość dotychczasowych podziałów stanowych, a także przyspieszenia rytmu życia gospodarczego i społeczno-kulturowego. Przyjmował formy „praktyczne” w postaci zbiorowej agresji przeciwko Żydom (pogromy), motywowanej problemem realnych czy wyobrażonych nierówności ekonomicznych związanych z upadkiem świata tradycyjnej gospodarki (moral economy). Stał się zarazem zjawiskiem politycznym. Towarzyszył podziałowi społeczeństwa na odmienne pod względem światopoglądowym obozy. Dla wielu był drogowskazem w coraz mniej zrozumiałym i przewidywalnym świecie, a także sposobem na kanalizowanie rosnących z tego powodu frustracji. 

Ukształtowany w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku na ziemiach polskich antysemicki kod kulturowy przyjmował formę kompleksowego poglądu na rzeczywistość, którego istotę stanowiła wiara, że eliminacja Żydów i ich domniemanych sojuszników wpłynie w sposób decydujący na uzdrowienie całokształtu życia społecznego. Oprócz zwolenników mobilizował on również pewną, choć nieporównanie mniejszą, liczbę przeciwników. Od początku działał na emocje i wzbudzał kontrowersje, które utrzymują się do czasów współczesnych. 

Fenomen nowoczesnego antysemityzmu stanowił kombinację tradycyjnie rozumianej niechęci wobec Żydów, zwykle motywowanej religijnie i przedstawianej jako konsekwencja stosunków społeczno -ekonomicznych, z oskarżeniami nowego typu. Jak ukazuje nowsza literatura, nie da się wytyczyć wyraźnej granicy między chrześcijańskim antyjudaizmem a jego zideologizowaną nowoczesną wersją. Użyteczna w tym kontekście koncepcja „transformacji” dawnej wrogości wobec Żydów dąży do zrekonstruowania przemiany pierwotnie religijnych toposów w zarzuty o charakterze zsekularyzowanym, nie utożsamiając bynajmniej „starego” z „nowym”. Nawet, gdy dostrzega ona w antysemityzmie wiele tradycyjnych motywów i klisz typowych dla chrześcijańskiego antyjudaizmu, to uznaje, iż mogą one oznaczać w kontekście nowoczesnego postrzegania świata coś innego niż  w wyobrażeniach wcześniejszych. Zazwyczaj granice poszczególnych faz owej transformacji pozostają płynne, zwłaszcza że oba zjawiska koncentrowały się na tym samym ideowym przeciwniku. Charakterystyczne dla tego procesu powiązanie, zachodzące między dwoma tradycjami – przednowoczesną oraz nowoczesną, bywało zresztą przez samych antysemitów sztucznie kreowane. Powoływali się oni np. na wielkich poprzedników – ważne postacie z przeszłości, których poglądy miały stanowić zapowiedź późniejszych antysemickich programów. Również zwolennicy nowoczesnej wrogości wobec Żydów mieli świadomość istnienia zjawiska określonego później mianem „wynalezienia tradycji”.

Wpływ na specyfikę nowoczesnego antysemityzmu w polskim wydaniu miała krystalizacja publicznie wyrażanych opinii i sądów skupionych wokół dwóch, postrzeganych jako wzajemnie się wykluczające, zagadnień. Pierwsze z nich odnosiło się do obrazu Żydów, ich statusu oraz zmian zachodzących w obrębie tworzonych przez nich społeczności. Ów zideologizowany wizerunek i towarzysząca mu mieszanka uprzedzeń i stereotypów wypełniały swą treścią pole znaczeniowe pojęcia „kwestia żydowska”. Druga sfera dotyczyła wyobrażeń na temat funkcjonowania i ewolucji polskiego społeczeństwa, definiowanego przy pomocy coraz silniej artykułowanego antyżydowskiego instrumentarium. 

Antysemityzm stanowił istotny element dyskursu publicznego na, znajdujących się pod panowaniem rosyjskim, ziemiach dawnego Królestwa Polskiego, którego największy ośrodek miejski - Warszawa - był jednym z kluczowych (jeśli nie najważniejszym) centrów polskiego życia społeczno-kulturowego przełomu XIX i XX wieku. Mimo daleko idącej deformacji wielu aspektów życia publicznego, funkcjonowały na tym obszarze rozmaite, choć przez długi czas półoficjalne, środowiska społeczno-polityczne. Część z nich, analogicznie do antysemickich partii działających w sąsiednich krajach Europy Środkowej, występowała z programem ideowym wymierzonym wprost przeciwko Żydom. Wywierał on wpływ na kształt ówczesnego życia umysłowego i społeczno-politycznego Kongresówki, oddziałując zarazem na pozostałe ziemie polskie. 

Istotne znaczenie dla ukształtowania antysemickiego przekazu odgrywał intensywny transfer idei. Niemal każde zarejestrowane gdzieś w Europie zdarzenie, skandal czy afera o charakterze antyżydowskim natychmiast stawało się przedmiotem ożywionych komentarzy w najdalszych krańcach kontynentu, nie wyłączając ziem polskich. Głównym źródłem recepcji były początkowo Niemcy i Francja. Z czasem uwaga rodzimych przeciwników Żydów skupiła się na kulturowo najbliższych Austro-Węgrzech. Abstrakcyjny, quasi-naukowy neologizm6, jakim był „antysemityzm”, zyskał na tyle szybką akceptację, że w latach 80. XIX wieku był już ugruntowanym terminem języka polskiego.

Od obcości do wrogości

U progu ostatniej ćwierci XIX wieku w przestrzeni publicznej Królestwa Polskiego ukazywało się wiele wypowiedzi podejmujących „kwestię żydowską” od strony oświeceniowego paradygmatu emancypacyjnego. Pisali na ten temat m.in. Eliza Orzeszkowa, Aleksander Świętochowski oraz Bolesław Prus. Ich opinie łączył wyraźny schematyzm w opisie Żydów, postrzeganych przez pryzmat separatyzmu i cywilizacyjnego zacofania warstw tradycyjnych. Ich odrębność postrzegano jako relikt społeczeństwa stanowego, którego przezwyciężenie miało być możliwe jedynie na drodze modernizacji i integracji z resztą społeczeństwa. Chodziło zatem o włączenie Żydów w obszar kultury europejskiej. W konsekwencji Żydzi mieli przestać tworzyć wyłom w homogenicznym obrazie społeczeństwa9. W stanowisku warszawskich liberałów ujawniał się dychotomiczny podział świata na cywilizowany oraz zacofany, a zarazem brak dostatecznej wiedzy na temat społeczno-obyczajowej oraz religijnej specyfiki środowisk żydowskich. To popychało pozytywistów do posługiwania się generalizacjami, wzmacnianymi jeszcze silną nutą dydaktyzmu oraz paternalizmu. Stworzony przez nich unifikujący model szybko zaczął się rozpadać na skutek rodzącego się na ziemiach polskich nowoczesnego antysemityzmu. 

Ucieleśnieniem tego zjawiska był Jan Jeleński i założony przez niego tygodnik „Rola”10. Skupione wokół niego środowisko było od początku dość eklektyczne. Zeszły się w nim ideowe drogi części „nawróconych” pozytywistów, grupy umiarkowanie konserwatywnych publicystów i literatów, głównie o ziemiańskiej proweniencji, a także, z czasem coraz silniej reprezentowanego, katolickiego duchowieństwa. „Rolarze” (publicyści i zaangażowani w życie tygodnika czytelnicy) nie ukrywali, że zależało im na stworzeniu programu łatwo trafiającego do odbiorców, którego zasady obejmowałby w równym stopniu kwestie społeczno-gospodarcze, kulturalne i polityczne. Był to projekt łączący w sobie elementy uporządkowanego światopoglądu i ruchu społeczno-politycznego. Jego trzon ideowy, determinujący zarazem części składowe i wewnętrzną logikę antysemickiego języka, stanowiła negatywna i pod każdym względem wroga figura Żyda.

Nieco później, na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku do głosu dochodzić zaczęło też drugie środowisko, złożone głównie z młodych radykalnie zorientowanych inteligentów, dla których antysemityzm stał się z czasem jednym z głównych kodów porozumiewawczych. Skupili się oni wokół warszawskiego pisma „Głos”. W uprawianej przez nich programowej krytyce liberalnego kapitalizmu szybko zaczęły uwidaczniać się skierowane przeciwko Żydom resentymenty12. Widziano w nich żywioł trwale i skutecznie zakłócający proces kształtowania się życia narodowego. Nadający ideowy ton pismu Jan Ludwik Popławski i Józef Karol Potocki przekonywali, że nie można zmuszać Żydów do „symulacji” polskości, licząc na to, że ten „niekształtny aglomerat pasożytniczy” utraci swoją wrogą odrębność. Nadzieje wiązali przede wszystkim z żydowską emigracją. Z chwilą pojawienia się na czele tego środowiska Romana Dmowskiego problem odrębności i solidarności Żydów zaczął być ukazywany przy pomocy odmienianego przez wszystkie możliwe przypadki pojęcie „rasy”. Z czasem ów nacjonalistyczny antysemityzm stał się ważnym czynnikiem determinującym endeckie wyobrażenie wspólnoty narodowej. 

Siewcy antysemityzmu

Nieprzypadkowo ideowym ojcem nowoczesnego antysemityzmu w polskim wydaniu był Jan Jeleński. Odrzucając już latach 70. XIX wieku liberalny paradygmat asymilacji i emancypacji, zakwestionował on zarazem sens typowej dla wczesnego pozytywizmu gry w poszukiwanie słabości własnego społeczeństwa i jej przyczyn. Uwidaczniający się w jego publicystyce proces demonizacji „dobrego” Żyda-cywilizatora znamionował odejście od rozumienia szkodliwości Żydów o charakterze funkcjonalnym na rzecz ich strukturalnej destrukcyjności. W pierwszym przypadku, wykazująca pewne zróżnicowanie postaw, ludność żydowska pełniła szkodliwą funkcję w społeczeństwie z racji zajmowanego przez siebie miejsca w społecznym podziale pracy. 
W fazie strukturalnej natomiast szkodliwość Żydów była pochodną ich świadomego wyboru, wynikającego z wrodzonej i organicznej wrogości do polskiego społeczeństwa. W tej semantycznej transformacji kryło się źródło sukcesu Jeleńskiego. Redaktor „Roli” jako pierwszy wprowadził do debaty publicznej szereg konstytutywnych dla nowoczesnego antysemityzmu elementów retoryki i metaforyki, których siła oddziaływania była na tyle duża, że znajdowały naśladownictwo zarówno wśród jego ideowych sojuszników, jak i oponentów. Niekiedy dochodziło nawet do swoistego sprzężenia zwrotnego. Publicysta chętnie adaptował bowiem elementy programowe bliskich mu środowisk, mając na uwadze udoskonalanie własnych koncepcji. Następnie zaś tak przetworzone idee przenikały z powrotem do wspomnianych kręgów. Było to szczególnie widoczne w przypadku środowisk konserwatywnych i katolickich, skupionych m.in. wokół półoficjalnego organu prasowego kurii warszawskiej, „Przeglądu Katolickiego”. 

Język redaktora „Roli”, choć pełen charakterystycznej dla niego quasi-naukowej terminologii, był nasycony chwytami retorycznymi, które określić można mianem populistycznych. Zasadniczymi cechami tego fenomenu były, i są nadal, swoisty antyintelektualizm, idealizacja ruchu spółdzielczego, demonizowanie przedstawicieli „wielkiego kapitału” oraz skłonność do posługiwania się przez odwołujące się do niego osoby teoriami spiskowymi. Formułowane na gruncie populizmu hasła społeczno-ekonomiczne miały mobilizować ich odbiorców. Warunkiem skutecznego dotarcia za ich pomocą do adresatów było wywołanie odpowiednio dużego oddźwięku wśród niezadowolonych grup społecznych. Polegało to przede wszystkim na nadaniu spójności pozornie rozbieżnym faktom, zachęcając tym samym wspomniane środowiska do przyłączenia się do kampanii skierowanej przeciwko spiskowi, który rzekomo działał na ich niekorzyść.

Co znamienne, Jeleński widział się bardziej w roli praktyka niż teoretyka. Dowodem na to było odrzucenie u progu publicystycznej działalności „wielkich idei” pozytywnych. Świetnie realizował się  w działaniach społeczno-organizatorskich. Z czasem jednak formułowane przez niego koncepcje zaczęły nabierać pewnej ideowej struktury. W ich teoretycznym dopracowaniu ważną rolę odegrali „rolarscy” współpracownicy publicysty, w szczególności, wywodzący się z Poznańskiego, Teodor Jeske-Choiński17. Program ten, przy całej swojej specyfice, miał z początku charakter wyraźnie adaptacyjny. Stanowił bowiem rezultat modyfikacji i dostosowania do miejscowych potrzeb wątków antysemickich czerpanych z wielu zagranicznych źródeł (zachodnio- i środkowoeuropejskich oraz rosyjskich). Był to z pewnością przejaw intelektualnej słabości rodzimych antysemitów, ale zarazem dowód na ich uczestnictwo w europejskiej wspólnocie komunikacyjnej. Dopiero przenikanie do dyskursu antysemickiego elementów nowoczesnego nacjonalizmu przyczyniło się do wypracowania nowych, oryginalnych koncepcji.

Przeciw odmienności

Uczestnicy toczonych przez dekady na łamach polskiej prasy debat stawiali często pytanie o miejsce Żydów w społeczeństwie. Posługiwali się przy tym klasyczną kategoryzacją swój-obcy. Już pozytywiści  z wyraźną ambiwalencją reagowali na kulturową odmienność tradycyjnych cyjnych środowisk żydowskich, którą postrzegali jako jeden z symptomów cywilizacyjnego opóźnienia ziem polskich. Dążąc do realizacji oświeceniowego wzorca ulepszenia i unifikacji społeczeństwa, wymagali od religijnych mas wyzbycia się fanatyzmu i „odosobnienia” oraz wejścia na ścieżkę postępu. Okoliczność ta skłaniała pozytywistów do posługiwania się krzywdzącymi dla Żydów stereotypami. Z czasem zaś, pod koniec XIX wieku, w obliczu frustracji wywołanej fiaskiem głoszonego programu, część z nich doprowadzała do spektakularnych wolt ideologicznych. Szczególnym przypadkiem postępującego przez lata w środowisku liberalnym procesu usztywniania i radykalizacji stosunku do żydowskiej odrębności była działalność Andrzeja Niemojewskiego, który z postępowca i wolnomyśliciela przerodził się  w gorliwego antysemitę. Na łamach wydawanej przez siebie „Myśli Niepodległej” toczył on zaciekłą walkę z „fanatyzmem żydowskim”, łącząc w swej narracji tradycyjne antyjudaistyczne wątki (etyki talmudycznej, mordu rytualnego) z resentymentami rasowymi. Wspólny  z „młodą prasą” punkt wyjścia charakteryzował publicystykę Jana Jeleńskiego. Redaktor „Roli” bardzo wcześnie porzucił jednak cywilizatorskie tony i zainicjował kampanię przeciwko żydowskim „żywiołom obcym”, którą prowadził na łamach swojego pisma przez niemal trzy dekady. Stopniowo wizja ta przenikała do publicystyki katolickiej. Na problem trwałej i zorganizowanej odrębności Żydów wskazywali też publicyści „Głosu”. Z kolei centralnym zagadnieniem programu wywodzącego się z tego pisma ruchu endeckiego była postawiona przez Romana Dmowskiego kwestia wrogiego „separatyzmu” mas żydowskich. 

 

 

 

Przeciw emancypacji i akulturacji

Czynnikami, które wywarły istotny wpływ na kształtowanie się antysemickiego sposobu myślenia były procesy emancypacji i akulturacji Żydów. Problem szkodliwości następstw formalnego równouprawnienia ludności żydowskiej w Królestwie Polskim z 1862 roku to częsty wątek w publicystyce przełomu XIX i XX wieku. Typowym zarzutem było przypisywane Żydom wykorzystywanie „podwójnego uprzywilejowania” na szkodę polskiego społeczeństwa. Od momentu, gdy Żydzi zaczęli artykułować postulaty autonomii kulturalno-narodowej kluczowe miejsce w antysemickiej publicystyce zajęła walka  z widmem tzw. Judeopolonii, postrzeganym jako rzeczywistość,  w której całkowicie równouprawnieni Żydzi rościli sobie pretensje do decydowania o losach mieszkańców ziem polskich. Pierwszym, który w sposób jednoznaczny wystąpił przeciwko żydowskiej emancypacji, był Jeleński. Wątek ten podjęły następnie środowiska konserwatywno-ziemiańskie i katolickie. Do otwartej walki z następstwami równouprawnienia przystąpiła także endecja, która ze względów taktycznych przez pewien czas zachowywała w tej kwestii charakterystyczny dwugłos. Do chóru przeciwników pełnej emancypacji Żydów dołączyła w końcu część środowiska liberalnego. W przeciągu kilku dekad ów antysemicki kod antyemancypacyjny stał się dominującym elementem języka debaty publicznej.  

Istotny wpływ na kształt głoszonej wówczas retoryki miał odbiór procesów akulturacyjnych zachodzących w części środowisk żydowskich. Jeleński, który podobnie jak pozytywiści widział z początku  w integracjonistach narzędzie „cywilizowania” tradycyjnych wyznawców judaizmu, szybko porzucił to przekonanie na rzecz typowej dla kręgów zachowawczych niechęci do postępowego żydostwa. Na łamach prasy konserwatywno-ziemiańskiej, a następnie redagowanej przez siebie „Roli” intensyfikował ataki na środowisko żydowskich integracjonistów skupionych wokół warszawskiego „Izraelity”. Oskarżał je o szkodliwą solidarność z jednej strony ze współwyznawcami 
 z zagranicy, z drugiej zaś z krajowymi zastępami „ciemnych fanatyków”. Zamknięty w kulturowym i ekonomicznym „getcie” żydowski ortodoks okazywał się dla niego (choć jedynie z początku) mniej groźny od Żyda „cywilizowanego”, który pozorując walkę z żydowską ciemnotą, miał dążyć do całkowitego „zażydzenia”, a tym samym rozkładu polskiego społeczeństwa. Przekonanie o bankructwie projektu asymilacji, jako iluzji w obliczu nieprzezwyciężalnej żydowskiej odrębności rasowo-kulturowej, znalazło ważne miejsce także w publicystyce obozu endeckiego. Wskutek narastającego wśród liberałów rozczarowania owocami procesów akulturacyjnych również przedstawiciele tego środowiska coraz częściej występowali z atakami na żydowskich integracjonistów. W konsekwencji aktywni w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej „antysemici postępowi” zdecydowali się na ostateczną rozprawę z liberalnym paradygmatem asymilacyjnym. Odrzucili wiarę w polonizację mas żydowskich, dopuszczając do kultury polskiej jedynie wybrane jednostki. Pewną specyfiką odznaczał się wątek asymilacyjny na łamach publicystyki katolickiej, która stosunkowo wiele miejsca poświęcała problemowi konwersji Żydów. Wychodząc z założenia, że akt przyjęcia chrztu stanowił swoiste ukoronowanie i formalne dopełnienie procesów akulturacyjnych, autorzy m.in. „Przeglądu Katolickiego” nie kryli sceptycyzmu co do szczerości żydowskich intencji. Jednocześnie 
 w ich retoryce coraz wyraźniej uwidaczniało się przekonanie o istnieniu niezbywalnego żydowskiego „piętna”, wobec którego bezsilny okazywał się nawet sakrament chrztu świętego.  (...)

 

 

© Copyright 2014