Jak Regina Jonas zmieniała świat
Małgorzata Grzywacz
Jak Regina Jonas zmieniała świat
W osiemdziesiątą rocznicę pierwszej ordynacji rabinackiej kobiety[1]
Jest 26 grudnia 1935 roku. W Offenbach, nieopodal Frankfurtu nad Menem, mieszka doktor Max Dienemann, jeden z głównych przedstawicieli liberalnego judaizmu, wybitny nauczyciel. Czasy są więcej niż trudne. Od kilku miesięcy obowiązują tzw. ustawy norymberskie, jeszcze bardziej ograniczające już i tak bardzo trudne życie niemieckich Żydów. Tego zimowego dnia, gdy większość Niemców świętuje drugi dzień Bożego Narodzenia, wchodzi do kamienicy kobieta w młody wieku. Ma dokładnie trzydzieści trzy lata. Powaga bije z jej twarzy, podobnie zresztą wygląda na fotografiach. Nazywa się Regina Jonas. Przyjechała z Berlina dość wcześnie, gdyż umówiła się na egzamin. Był to sprawdzian wiedzy halachicznej, znajomości Tory i duchowych reguł judaizmu i trwał wiele godzin. Na następny dzień dr Dienemann sformułował opinię, zapisawszy ją w formie dyplomu rabinackiego. Był to pierwszy dokument takiego rodzaju, jaki w świecie żydowskim wystawiono do tej pory:
„ Rozeznałem, że jej [R.Jonas, MG] serce wypełnia B_G i Izrael, i że całą duszą oddała się celom, jakie sobie wyznaczyła. Jest bogobojna. A ponieważ zdała egzamin z prawa religijnego, zaświadczam, że jest zdolna formułować odpowiedzi na zapytania o Prawo (Halacha) oraz uważam, że ma zdolności i umiejętności do pełnienia urzędu rabinackiego. Niech Bóg ją wspiera i prowadzi, będąc z nią na każdej drodze życia”.
Czy ten akt miał wówczas jakiekolwiek znaczenie? No bo przecież realia III Rzeszy narzucały zupełnie inne priorytety, niż spory o prawomocność simchy, czyli rabinackiej ordynacji, jakiej udzielił Reginie Jonas przywódca liberalnych kręgów żydowskich. On sam radził swej podopiecznej zdecydowaną ostrożność w używaniu tego dokumentu, wiedząc, że jego podejście może zostać odrzucone przez innych. Dienemann wspierając tę wytrwałą kobietę, dodawał jej także odwagi. Nie ma działać w pośpiechu, lecz „czynić swoje”, a jakaś gmina w końcu powierzy jej ten urząd.
Max Dienemann miał rację. Nie minęły dwa lata, berlińscy Żydzi powierzyli Reginie Jonas oficjalnie urząd rabina, do którego kompetencji należała opieka duszpastersko-rabinacka w szpitalach i domach opieki. A rzeczywistość nazistowskich Niemiec sprawiała, że brakowało duchownych i coraz częściej to właśnie Regina Jonas wygłaszała kazania w liberalnych synagogach Berlina. Zastępowała aresztowanych, usuniętych, bądź tych, którym udało się udać na emigrację, choć najwięcej pracowała w synagodze przy Oranienburgerstraße.
Kim była owa kobieta, która w trakcie nabożeństwa chodziła ubrana w biret doktorski i togę, przewidzianą pruskim prawem dla uczonych w piśmie (np. ewangelickich pastorów czy rabinów), lecz nigdy nie zarzucała na czarny strój talitu, który tradycja uznawała dla mężczyzn, szanując w ten sposób zastane zwyczaje? (...)
[1] Opracowano m.in. na podstawie: E. Sarah, Rabbi Regina Jonas 1902-1944: Missing Link in a Broken Chain”, w: S.Sheridan (red.)”Hear Our Voice. Woman Rabbis Tell Their Stories, London 1994 ; E. Kleinau (red.) Frauen in pädagogischen Berufen, Bad Heibronn 1996; E. Klapheck, „Fräulein Rabbiner Jonas. Kann die Frau das rabbinische Amt bekleiden? Mit einem Vorwort von Hermann Simon, Teetz 2000.