III Przegląd Filmów o Tematyce Żydowskiej w Poznaniu UNIKAJMY UŁATWIEŃ

Marek S. Bochniarz

Trzeci przegląd, choć ma w nazwie liczebnik porządkowy i został ponownie zorganizowany przez Stowarzyszenie Miasteczko Poznań, stanowił inną propozycję niż w poprzednich edycjach. Zakres prezentowanych produkcji poszerzono o te „zależne”, dystrybuowane przez stacje telewizyjne na małym ekranie. Jak sprawdziły się na dużym ekranie?

Festiwale filmów o tematyce żydowskiej zwykle trzymają się polityki prezentacji produkcji niezależnych. Czy jednak słusznie? W ten sposób można nadmiernie się ograniczyć, blokując sobie dostęp do wielkiego bogactwa tytułów, które na małym ekranie wiele jednak tracą i zasłużyły na lepsze warunki prezentacji.

Przykładem takich straconych okazji, które udało się wykorzystać, było zaproszenie dokumentalisty Orena Rosenfelda i poświęcenie mu retrospektywy. Co prawda większość projektów izraelski reżyser rozpoczyna samodzielnie, później szukając dla nich dystrybutorów, lecz równolegle działa również jako bardzo ceniony reportażysta przyjmujący zlecenia od stacji telewizyjnych. Rosenfeld w ramach swojej firmy Holyland Productions reprezentuje to, co w zawodzie najszlachetniejsze, acz rzadko spotykane. Z jednej strony to znawca problemów współczesnego Izraela – człowiek, który dokumentował zdarzenia drugiej intifady i często trafiał w rejony konfliktów. Zewnętrzni zleceniodawcy mogą więc liczyć na to, że zapewni im pogłębione, krytyczne i obiektywne spojrzenie na Bliski Wschód, nieskażone propagandą antyizraelską. Przemiany technologiczne i medialne wymusiły to, że czasem ekipa Rosenfelda jest ograniczona do zaledwie… jego samego, co przełożyło się na użycie lekkiego, przenośnego sprzętu, z którym mógł swobodnie się przemieszczać w trudnych warunkach. Zawsze w podróży, wiecznie poszukujący tych właściwych, choć wiele go kosztujących odpowiedzi – odkrywa nierzadko osobliwe tematy, których nikt inny by się nie podjął ze względu na trudność realizacji, związane z nimi niebezpieczeństwa, ale i problematyczność samych zagadnień. Rosenfeld wielokrotnie dotyka przecież delikatnego tematu konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Poza tym by stworzyć film, trzeba najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie,  o czym tak naprawdę chce się go robić. Odpowiedzi Rosenfelda to przykład rzetelności reportażysty i etosu dziennikarza. Jego kultowy, najbardziej popularny dokument – Hummus (który, rzecz jasna, pokazany został w ramach retrospektywy) – to fascynujący obraz polityki kulinarnej, rywalizacji ambitnych szefów kuchni,  a wreszcie wgląd w „pokojową wojnę”. O wiele bardziej wyrafinowany obraz, niż sugeruje sam tytuł.

Dla BBC Rosenfeld zrealizował równie frapujące obrazy. W Arabskich wojownikach Izraela opowiada o kontrowersyjnym zjawisku mającym miejsce w mniejszości izraelskich Arabów. Młodzi mężczyźni decydują się przejść szkolenie wojskowe i służyć w Siłach Obronnych Izraela – ku zgorszeniu części społeczności, czemu towarzyszą też oskarżenia o zdradę sprawy palestyńskiej oraz pogróżki. Rosenfeld nie tylko prezentuje sylwetki szeregowców czy specyfikę rekrutacji osób z mniejszości Beduinów, ale  i samych adwokatów-rekruterów – wśród nich charyzmatycznego grekokatolickiego księdza, ojca Gabriela Naddafa. Co ważne, dopuszcza też do głosu wielu Palestyńczyków, aby mogli wyrazić swoje zdanie, w tym również i te najbardziej krytyczne sądy potępiające postępowanie młodych rekrutów. 

Podczas spotkania z reżyserem w Domu Bretanii drugiego dnia przeglądu Rosenfeld podsumował dalsze losy bohaterów filmu. Część z nich początkowo była niezadowolona z emisji dokumentu w izraelskiej telewizji – obawiając się możliwych reperkusji i ataków ze strony Palestyńczyków – lecz ostatecznie z czasem zaakceptowała zarówno film,  jak i pogodziła się z reżyserem. W międzyczasie bohaterowie pięli się po drabinie hierarchii wojskowej, zdobywając coraz lepszą pozycję w izraelskiej armii. Spotkanie miało też w sobie charakter prezentacji work in progress. Rosenfeld opowiadał o filmach, nad którymi obecnie pracuje. A są to bardzo różne od siebie projekty, co podpowiadają już ich tytuły: Żydzi Bombaju, Weganie Ziemi Świętej, Wojna o antyki czy Konwertyci. Spotkanie pozwoliło też wybiec w przyszłość – organizatorzy planują pokazać te produkcje podczas kolejnych edycji przeglądu.

Jako że na łamach „Miasteczka Poznań” pojawiły się już próby odpowiedzi na pytanie, jak tematyka żydowska funkcjonuje na platformie Netflix, retrospektywy Rosenfelda dopełnił dokument Prawdziwa Fauda. Przypadek serialu Fauda pozwala podjąć kwestię braku symetryczności w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Być może dlatego, w porównaniu do twórców samego serialu, w towarzyszącym mu dokumencie Rosenfeld poświęca znacznie więcej uwagi Palestyńczykom: nie tylko aktorom grającym w tej produkcji, ale i działaczom politycznym, a poza tym dociera również do byłych żołnierzy izraelskich krytykujących okupację terenów palestyńskich. Prawdziwa Fauda nie jest li tylko trywialnym spojrzeniem za kulisy (w tym przypadku: drugiego sezonu serialu), ale także próbą odpowiedzi na pytanie, jak konflikt izraelsko-palestyński wygląda obecnie oraz co tak naprawdę mają do powiedzenia na jego temat twórcy serialu. Co chyba najbardziej interesujące, możemy dowiedzieć się, jak ta niezwykle popularna również w krajach arabskich produkcja jest odbierana przez obie strony konfliktu, wliczając w to palestyńskich bojowników i antyterrorystycznych izraelskich żołnierzy mista’arvim.

Rosenfeld w większości filmów zręcznie dostosowuje swój warsztat do formy telewizyjnych reportaży. Nie jest dla niego zbyt ważne podążanie za estetyką dla niej samej, pogoń za pięknym obrazem. Liczy się to, aby w rzetelny i drobiazgowy sposób zaprezentować skomplikowane tematy, medialnie obudowane ukształtowaną, choć nie zawsze uzasadnioną narracją. Reportażysta podąża więc również tam, gdzie nie ma szans nakręcić pięknych kadrów. Ale udokumentuje za to te sceny z Izraela, których nigdy dotąd jeszcze nie widzieliśmy – i na tym właśnie polega jego wielka przewaga nad innymi twórcami. 

W czasie przeglądu została zaprezentowana też produkcja telewizyjna, której skalę widać dopiero na wielkim ekranie – Jeden dzień w Gazie Olly’ego Lamberta. To rekonstrukcja wydarzeń z dnia 14 maja 2018 roku, gdy w Strefie Gazy Palestyńczycy protestowali przeciw przenosinom ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy. Jak twierdzą Siły Obronne Izraela, protesty z pokojowych przerodziły się w akcję terrorystyczną sterowaną przez agentów Hamasu – a w wyniku działań izraelskiej armii śmierć poniosło ponad sześćdziesięciu demonstrantów. Jeden dzień w Gazie to nie tylko prezentacja materiałów archiwalnych, skonfrontowanie ze sobą wypowiedzi Palestyńczyków i Izraelczyków – od przywódców politycznych, przez rzeczników prasowych, po zwykłych żołnierzy i cywili – ale i próba zbadania, w jaki sposób za pomocą dostępnych obecnie, współczesnych mediów i rozwiniętej techniki można różnie postrzegać to samo wydarzenie – i jak bardzo obie strony mogą wykorzystać media do stworzenia pożądanych przez nich narracji. Fascynującym zjawiskiem w kinie żydowskiej diaspory jest też film animowany. Przy okazji trzeciej edycji przeglądu pokazano pełną retrospektywę krótkich i długich metraży Niny Paley. 
 
Ta amerykańska artystka jest animatorką-samoukiem. Medium filmu zainteresowała się po tym, jak znudziła się tworzeniem humorystycznych pasków komiksowych. Interesują ją ludzka seksualność, uprzedmiotowienie czy wręcz „utowarowienie” człowieka, a także gra z wielkimi mitologiami. Do Ramajany odwoływała się na zasadzie odwróconego porządku w Sita śpiewa bluesa, skupiając się na postaci ukochanej Ramy – tak źle potraktowanej przez niego Sicie. Tora intryguje Paley możliwością nowych odczytań. W teledyskowym szorcie Pandorama przypomina nam o Genesis. Paley interesują dzieje wypędzenia człowieka z Raju, acz upadek przeradza się w jej filmie w napędzaną frenetycznym tańcem apoteozę może i grzesznego, acz pięknego życia. Po latach artystka dokonała twórczej dysekcji Eksodusu, krytycznie spoglądając w Seder masochizmie na swoje dziedzictwo kulturowe, podważając konwencję Pesach. Może Żydom udało się szczęśliwie uciec z Egiptu, ale co z cierpieniem faraona i Egipcjan? A gdzie w patriarchalnej religii Izraelitów miejsce dla kobiet, dla zapomnianej dzisiaj Bogini?

Wieńcząca przegląd retrospektywa Tomera Heymanna dała wgląd we współczesną tematykę LGBT w Izraelu. Co prawda ten kraj uchodzi dziś za bardzo tolerancyjny wobec mniejszości seksualnych, lecz ten stan został wywalczony dzięki działalności tak odważnych twórców jak Heymann. Izraelczyk jest w Polsce znany przede wszystkim jako reżyser Mr. Gaga, dokumentu poświęconego choreografowi Ohadowi Naharinowi. Przegląd w Poznaniu pozwolił jednak spojrzeć na tego reżysera zgoła inaczej – jako pioniera tematyki LGBT, osobę walczącą nie tylko z homofobią, ale i z transfobią. Heymann dał temu najpełniej wyraz w niezwykle przejmującym dokumencie Papierowe laleczki
 To film o amatorskiej grupie performerów – transseksualistów z Filipin. Ironia losu polega na tym, że gdy w czasie drugiej intifady Izraelczycy zwalniali pracowników palestyńskich, to właśnie ci Filipińczycy zaczęli opiekować się osobami starszymi, pochodzącymi głównie z ortodoksyjnej społeczności. By zachować pracę, musieli czasem ukrywać swój transseksualizm przed pracodawcami i przebierać się w inny ubiór na klatkach schodowych. Ich obecność na Bliskim Wschodzie miała też charakter tymczasowy – i w filmie widzimy, jak okrutnie są traktowani przez władze. Aż do momentu, gdy decydują się opuścić ten kraj, a część z nich rusza do Londynu, nie widząc dalszych perspektyw do pracy i życia w Izraelu. Heymann często przyznaje: „Tak bardzo tęsknię za moimi papierowymi laleczkami”.

Napięcie między ortodoksją i nieheteronormatywnością reżyser eksplorował w Kto mnie teraz pokocha? To przykład sytuacji, gdy realizacja filmu dokumentalnego sprawia, że życie jego bohatera – w tym przypadku chorego na AIDS Saara Maoza – zmienia się w trakcie i pod wpływem kręconych zdjęć. Oto dochodzi na naszych oczach do serii spotkań mężczyzny z jego ortodoksyjną rodziną, która go niegdyś odrzuciła z powodu orientacji seksualnej. Te przełomowe rozmowy w innym przypadku być może nigdy nie miałyby miejsca. W finale dochodzi do tak upragnionego pojednania – a my ukradkiem ocieramy łzy.

Fascynujące jest to, jak Tomer Heymann otwiera się nie tylko na swoich bohaterów, z którymi buduje głębokie, przyjacielskie relacje, aby móc przez lata realizować o nich bezpośrednie filmy, ale i odważnie pokazuje samego siebie publiczności. I czyni to ze wszystkimi swoimi słabościami, nie unikając nawet tematów z życia intymnego. Społeczność LGBT w Izraelu dorastała wraz z tym charyzmatycznym reżyserem stającym po obu stronach kamery. Tej przemyślanej i humanistycznej strategii nie można mylić z ekshibicjonizmem. To raczej naturalny i logiczny wyraz konstatacji, iż w kinie dokumentalnym nie istnieje absolutny obiektywizm – widzom podsuwa się jedynie jego pozory. Heymann – doskonale świadomy, że tematyka LGBT była wypierana z kina i jak ciężko było walczyć o jej miejsce również i w kinematografii izraelskiej – nie mógł zatem zaprzeczać subiektywności. Miast udawać – poddał się tej zależności. W I Shot My Love opowiada o niemieckich korzeniach swojej rodziny, relacji z matką, a także dokumentuje związek z niemieckim tancerzem Andreasem Merkiem. Jego kochanek konstatuje w pewnym momencie, że Heymann najważniejsze rozmowy zostawia „dla kamery”. Ta intrygująca myśl zamknęła trzecią edycję przeglądu.

III Przegląd Filmów o Tematyce Żydowskiej, 5–10.11. 2019

Idea i realizacja: Marek S. Bochniarz

Dom Spotkań, Dom Tramwajarza, Dom Bretanii, Stowarzyszenie Łazęga Poznańska

Współfinansowanie przez Urząd Miasta Poznania w ramach projektu „Otwarta Żydowska”

 

 

© Copyright 2014