Na skrawku ziemi

Zbigniew Pakuła

Paweł Smoleński Wnuki Jozuego, Wydawnictwo Czarne Wołowiec 2019

Do wnuków Jozuego Paweł Smoleński jeździ od wielu lat. Pisze reportaże, których paliwem są polityczne konflikty i ludzkie historie. Po Izraelu porusza się z brawurą, ale to mały kraj, zanim rozpędzi samochód, musi hamować. Także z powodu zasieków, granic, posterunków, muru i ludzi. Nad tymi ostatnimi pochyla się, próbując zrozumieć skomplikowane losy mieszkańców skrawka ziemi nazywanego Ziemią Obiecaną. To wnuki Jozuego, którego zniedołężniały Mojżesz wybrał na swego następcę zgodnie z wolą Boga. W tej opowieści sprzed tysięcy lat – przekonuje  w swojej nowej książce Smoleński – wszystko jest aktualne jak doniesienia prasowe o wynikach wyborów w Izraelu. Zwłaszcza dla żydowskich osadników, którzy walkę o ziemię motywują religijnie. W dziewiętnastu rozdziałach reporter wielką historię łączy  z małymi ludzkimi dramatami. Rozmawia, pyta, docieka, cofa się w przeszłość, często staje bezradny wobec pytań, na które nie ma dobrych odpowiedzi. Szuka ich w Biblii i gazetach, w rozmowach, bo gdzie jak gdzie, ale na tym skrawku ziemi każdy z jej mieszkańców zjadł kilka rozumów. I każdy, jak Nachum z miasteczka Szilo, zgadza się co do jednego: „Żydowski los ma wpisany obowiązek naprawiania świata”. A ponieważ każdy naprawia go, jak umie, sprawy bardzo się komplikują, na przykład gdy chodzi o ziemię,  o to, czy jest bardziej żydowska, czy może bardziej arabska. Jednym z najważniejszych przewodników po Izraelu był i jest nadal dla Smoleńskiego Amos Oz. Przywołuje go także i w tej książce, gdy pisze o osiedlu Ofra na wzgórzach Samarii. Przypomina dyskusję pisarza z osadnikami sprzed blisko czterdziestu lat i rozmawia z Arielem, jednym z jej uczestników. Reporter cytuje Oza mówiącego nie tylko o doświadczeniu syjonizmu, ale i do świadczeniu palestyńskim, którego nie można lekceważyć i które stanowi moralny problem. Ale teraz wszystko się zmieniło i Ariel sądzi, że na spotkanie z Ozem nikt już by nie przyszedł. „Zgadzając się na Autonomię, daliśmy Arabom bazę dla terrorystów” – powie Smoleńskiemu, nazywając Oza „pięknoduchem”. I w kilku słowach streści nową strategię postępowania z Arabami: „Na każdy rzucony kamień trzeba odpowiedzieć kamieniem. Kiedy jest spokój, można go pielęgnować i żyć w spokoju”.

Smoleński opisuje historię Młodzieży ze Wzniesień, nazywanej niekiedy chuliganami, rozbrykanymi dzieciakami, którzy w innych warunkach interesowaliby się raczej haszyszem, a nie osadniczym radykalizmem. Zaglądając pod podszewkę tych ideowych anarchistów pokazuje, jak ideowość łączy się z pieniędzmi. To przecież na założonych na nielegalnie zajętej ziemi farmach, prowadzonych przez Młodzież ze Wzniesień, wytwarza się żywność organiczną wartą miliony szekli. Ten dobry biznes jest podlany religijnym sosem duchowych nauczycieli, takich jak rabin Icchak Ginsburg,  o którym jego uczniowie mówią, że nawołuje do działania zgodnie z prawem. Natomiast Karmi Glion, były szef Szin Bet, postawiłby go raczej przed sądem za podżeganie do przestępstwa. W reportażach Smoleńskiego nic nie jest proste. Czasem, gdy czytelnik chwyci rzuconą mu linę na wezbranym morzu poglądów i wydaje mu się, że już cokolwiek rozumie, lina wymyka mu się  z rąk. Chwyta więc kolejną, gdy po chwili na ten sam problem, na te same wydarzenia patrzy z innego punktu widzenia. I tak kołysze się na trzystu trzydziestu stronach reportażu, nie znajdując portu lub cichej przystani. Nie bez powodu autor cytuje Jehudę Amichaja piszącego: „Tam, gdzie mamy rację, / nigdy nie wyrosną / wiosenne kwiaty”. Słowa poety Smoleński przywołuje, opisując ludzi chcących porozumienia z Palestyńczykami. Takich jak Etgar Keret, mówiący o religijno-narodowej matni, czy Akiwa Eldar, dostrzegający niszczycielski aspekt żydowskiego osadnictwa w Samarii i Judei. (...) 
 

© Copyright 2014