Niespełniony bóg. 36. Festiwal Filmowy w Jerozolimie

Marek S. Bochniarz

W Bogu fortepianu Anat – po tym, jak sama nie sprostała muzycznym oczekiwaniom ojca – nadziei oczekuje w przyjściu na świat syna. Jednak dziecko rodzi się głuche. W desperacji anat podmienia więc noworodki – i od małego „kształci” syna na muzycznego geniusza. Przyszły bóg nie ma więc dzieciństwa – a miast niego presję, by coraz lepiej grać. na 36. edycji festiwalu filmowego w Jerozolimie Naama Preis za rolę Anat otrzymała nagrodę im. Anat Pirchi dla najlepszej aktorki.

Marek S. Bochniarz: Muzycy bywają bardzo zestresowani – muszą się skupić na ćwiczeniach, bezustannej pracy nad swoim rzemiosłem. twoje rodzeństwo uczyło się gry na instrumentach. czy w Bogu fortepianu odnosisz się do wspomnień z dzieciństwa?

Itay Tal: Nie, choć moja siostra i brat uczyli się gry na pianinie przez dziesięć lat. Ja też zacząłem naukę gry – mniej więcej w wieku sześciu lat. Po półtora roku nie chciałem już się tym jednak zajmować, a rodzice mi odpuścili – i nie starali się mnie przekonać, abym kontynuował. W domu chyba nie panowała presja związana z muzyką poważną. Zrezygnowałem z gry na pianinie, bo czułem, że nie jestem dość dobry i do niczego to mnie nie zaprowadzi. W filmie to wszystko, rzecz jasna, znajduje się poza równowagą. Ale w moim domu panowały inne reguły – trzeba było być dobrym z matematyki i fizyki, bo to te przedmioty uchodziły za najważniejsze. Taka sytuacja może mieć miejsce w wielu rodzinach – i potem dzieci mogą w dorosłość wnieść poczucie, że nie były w stanie spełnić postawionych przed nimi oczekiwań. Mają wrażenie, że trzeba być w czymś dobrym, aby zostać docenionym, albo – co gorsza – żeby w ogóle być kochanym. 

Marek S. Bochniarz: Twoi rodzice chcieli, aby dzieci trochę poznały muzykę?

Itay Tal: Tak. Każdy rodzic chce, aby jego dziecko zdobyło pewne umiejętności. I pragnie pokazać mu, ile jest w świecie możliwości. Myślę, że lepiej tak robić, niż nic nie wskazywać. Ale jest bardzo subtelna granica między prezentowaniem, próbami inspirowania dziecka różnymi rzeczami a zmuszaniem go do nich. Jest delikatna, bo dziecko potrzebuje ograniczeń i dyscypliny, musi się uczyć. Czasem rodzice tracą jednak perspektywę i nie widzą, że to już jest inspirowanie dziecka – a jego prawdziwe potrzeby są tak naprawdę inne. Skąd jednak mają o tym wiedzieć? Może dziecko w danej chwili jest po prostu leniwe? Nie ma na to dobrej odpowiedzi – 
 i bardziej chodzi o uświadomienie rodzicom tego problemu. O zobaczenie żywej istoty, którą mają przed sobą, zrozumienie jej.

Marek S. Bochniarz: Zarówno w swoich krótkich metrażach: Między numerkami i Gdy grałaś, jak i w Bogu fortepianu umieszczasz bohaterów w sytuacjach niezwykle trudnych, czemu towarzyszą ekstremalne emocje. Dlaczego interesują cię takie konflikty – i pokazanie ich w tak realistyczny sposób?

Itay Tal: To dobre pytanie, bo prowokuje do zadania kolejnego: skąd w ogóle biorą się pomysły? Nie uważam, abym cokolwiek wymyślał. Gdy jestem dostatecznie uważny, skoncentrowany – mogę rozpoznać, czy dany pomysł jest warty, aby go zachować. W przypadku Gdy grałaś miałem pomysł na scenę, w której starsza kobieta przychodzi do domu i upiera się, że to jej dom, choć mężczyzna temu zaprzecza. I potem uznałem, że to bardzo dobry pomysł – a ja chcę zobaczyć, w jakim kierunku taka scena się rozwinie. Gdy zagłębimy się w niej, będziemy odsłaniać kolejne warstwy – by odkryć, o czym tak naprawdę może być taki film. Czasem ten pierwszy pomysł ma formę podobną do gagu – i pełni funkcję drzwi prowadzących do zrozumienia jego sensu. Bóg fortepianu tak naprawdę nie dotyczy fortepianu czy muzyka. To zaledwie otoczka. Ważne jest to, co zachodzi między główną bohaterką, jej ojcem i synem. Muzyka jest tylko wirusem złapanym przez całą rodzinę. To tylko kroki prowadzące do rany, którą chcę zbadać. Sytuacje, którym towarzyszą głębokie emocje, mocne zdarzenia w życiu to świetne chwile do zyskania świadomości. Poddaje się wówczas próbie rzeczy, z którymi się zmagamy, bada się je. Takie sytuacje prowokują nas do introspekcji. Trudne zdarzenia w moim życiu zmusiły mnie do pójścia naprzód – musiałem zyskać większą świadomość od tej, jaką miałem do tej pory.


Marek S. Bochniarz: Czy studia na wydziale filmu i telewizji uniwersytetu w tel awiwie dobrze przygotowują do zawodu filmowca? Jakie podejście reprezentują?

Itay Tal: To zdecydowanie dobra szkoła, w której dają ci dużą swobodę, przestrzeń dla tworzenia. Bardzo dokładnie uczą cię podstaw. Otrzymujesz sporo wiedzy teoretycznej – tego, co kryje się za reżyserią filmową, fotografią. Nie idziesz tam po to, aby nauczyć się wciskania guzika kamery albo techniki montażu. Idziesz tam, jeśli chcesz robić filmy. Uczą cię czerpania inspiracji od innych twórców, filmów z minionego stulecia kina – ich prawdziwego zrozumienia. Szkoła jest mocna w pokazywaniu tego, co idzie za planowaniem zdjęć. Jesteś zmuszony, aby resztę poznać samodzielnie. Jest w tym coś surowego, ale zarazem pięknego.

(...)

 

© Copyright 2014