Milczy się też w języku

Zbigniew Pakuła
Rozmowa z prof. Katarzyną Kuczyńską-Koschany
Milczy się też w języku

Milczy się też w języku

Z prof. Katarzyną Kuczyńską – Koschany, o książce „ВСЕ  ПОЗТЫ  ЖИДЫ”  rozmawia Zbigniew Pakuła

 

Zbigniew Pakuła:  Okładka książki „ВСЕ  ПОЗТЫ  ЖИДЫ” przyciąga uwagę czytelnika użytą w tytule czcionką. Obcą, kłopotliwą, tajemniczą. To, jak rozumiem, nie jest gest bez znaczenia. Jak ważna, z perspektywy autora,  jest  to decyzja? Jakie ma organizujące znaczenie dla książki opowiadającej o poezji wobec Zagłady i doświadczeń granicznych ?

Prof. Katarzyna Kuczyńska-Koschany:  Tak, pierwszy gest książki to gest autorski i graficzny, dopiero potem przyglądam się tym poetom i myślicielom, którzy wykonywali gesty, nazwane przeze mnie „antytotalitarnymi”. Czcionka jest obca dla nas – tak jak obca jest w Polsce cyrylica, ostatnio nie tylko w przywołaniu tych niebywale nośnych słów Maryny Cwietajewej z „Poematu kresu”, lecz także w historii dziejącej się na naszych oczach. Cyrylica i krój czcionki mają drażnić oko (zbyt) „łacińskie”, kolorystyka i symbolika okładki jest czytelną zapowiedzią, że dominuje temat żydowski, zwłaszcza Zagłada. Okładkę projektowała, podobnie jak okładkę poprzedniej mojej książki „Interlinie w ciemności. Jednak interpretacja” (2012), jedna z najwybitniejszych graficzek książkowych młodego pokolenia, Anna Pol (proszę zajrzeć do „Szumu” Magdaleny Tulli albo do Miłosza w czarnej serii – to też Jej dzieła); Ania doskonale oddała moje intencje. Okładka zaprasza do trudnej i dotkliwej lektury, skoro „W tym najbardziej chrześcijańskim ze światów / Poeci – to Żydzi”. „Żydy” to po rosyjsku jednoznaczna inwektywa; gest Cwietajewej czyni z tej inwektywy autoinwektywę na wspak, zrównując kondycję poetycką i żydowską, kondycję wykluczenia (odpowiednio: z normatywnego języka i z koherentnej społeczności) – moje powtórzenie tych słów jako tytułu, motta i tematu całej książki to powtórzenie gestu Cwietajewej w refleksji literaturoznawczej, które wydaje mi się dla tej refleksji ożywcze. Poezja zawsze jest dla mnie drogowskazem.

Z.P.:  Czym jest antytotalitarny gest poetycki i kreacyjny autorów poezji ? Pisze Pani w swojej monografii, że jego skala, pozornie mała, skromna i do jakiegoś stopnia prywatna, okazuje się być aktem cywilnej odwagi. 

K.K.K.:  -Gest, który nazywam antytotalitarnym, jest dla mnie przeciwieństwem aktu, na przykład aktu proklamacji. Akt – w tym rozumieniu – dotyczy zbiorowości i jest oficjalny; akt jest założycielski, funduje coś, co przekracza jednego człowieka. Powstaje państwo, towarzystwo naukowe, partia, zostaje poświęcony kościół. Aktu, oczywiście, nie trzeba waloryzować (zawsze) negatywnie, chociaż wypowiedzenie wojny też jest aktem jednej zbiorowości przeciw drugiej; gestu nie można także (zawsze) oceniać wyłącznie pozytywnie – mówimy przecież o geście odrzucenia, odmowy, wykluczenia. Dlatego tak bardzo potrzebowałam w podtytule, który w inny sposób niż tytuł, skradziony Cwietajewej, streszcza zamysł całej książki – przymiotników: „antytotalitarny”, „poetycki” i „kreacyjny”. Czyli – wolnościowy, idiomatyczny, twórczy. Gdy Miłosz pisze w samym epicentrum Zagłady: „ja, Żyd Nowego Testamentu” i „policzy mnie do pomocników śmierci / nieobrzezanych”; gdy Victor Klemperer pisze dziennik lat 1933-1945, czyli lat śmierci klinicznej – a może śmierci całkowitej - europejskiej kultury, mimo że grozi mu to jako Żydowi śmiercią w nazistowskich Niemczech; gdy Walter Benjamin popełnia samobójstwo na granicy hiszpańsko-francuskiej 25 września 1940 roku, by nie znaleźć się znów w zasięgu Hitlera – to są to na pewno gesty antytotalitarne. Miłosza jest poetycki, Klemperera i Benjamina –  kreacyjne, gdyż zarówno wystawianie życia na próbę w imię wolności, jak i sposób zadania sobie śmierci (po niemiecku jest takie określenie „Freitod”, nietożsame z „Selbstmord”) bywają czytelnym znakiem dla innych i dla samego siebie.  (...)

© Copyright 2014