Zbyt trudna prawda

Agnieszka Kostuch

Fundacja Judaica, z siedzibą w Krakowie, organizuje coroczny wykład o tematyce związanej ze stosunkami polsko-żydowskimi lub historią polskiego żydostwa, a następnie wydaje go w formie publikacji książkowej. Esej Mariana Turskiego zatytułowany Co ofiary wiedziały o swoim losie został wydany w 2020 roku jako piętnasty tom serii „The Aleksander and Alicja Hertz annual memorial lectures”. Nazwa serii upamiętnia fundatorów dorocznego stypendium na rzecz badań i publikacji prac
związanych z historią polsko-żydowską. Wśród autorów wcześniejszych tomów znaleźli się między innymi: Czesław Miłosz, Ryszard Kapuściński,
Karl Dedecius, Maria Janion czy Norman Davies.
Turski w swoim wywodzie nakreśla proces krystalizowania się decyzji o tak zwanym ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej, czyli eksterminacji Żydów na masową skalę. Udowadnia, że zapadła ona dużo wcześniej niż – jak się powszechnie podaje – podczas konferencji w Wannsee (20.01.1942). Autor pisze: „Wśród historyków nadal trwa spór, nie ma pewności i zgodności odnośnie do daty, kiedy zapadła decyzja. I czy była to jedna decyzja, jeden rozkaz, czy też samo rozwijający się
proces” (s. 40). Według Turskiego ta makabryczna decyzja wyklarowała się w lipcu 1941 roku.
Autor, żeby odpowiedzieć na postawione w tytule wykładu pytanie, rekonstruuje przebieg zdarzeń, a dokładniej relacji świadków zbrodni. Pierwsze masowe egzekucje Żydów nastąpiły w Ponarach pod Wilnem, w Rumbuli w Łotwie, w Forcie Dziewięć w Kownie i w Babim Jarze w Ukrainie. Dzięki naocznej relacji z Ponar Henryka Grabowskiego przywódca ruchu konspiracyjnego w getcie warszawskim poznał prawdę w listopadzie 1941 roku. Zbiegły z obozu śmierci w Chełmnie nad Nerem
Szlamka opowiedział rabinowi z pobliskiego Grabowa o rozgrywającym się tam dramacie: „[…] przybyłem z zaświatów, dokonywana jest zagłada narodu żydowskiego, ja sam pogrzebałem całą gminę żydowską, w tym moich rodziców, braci i całą rodzinę” (s. 49). Było to 19 stycznia 1942 roku. Rabin przekazał tę relację ościennym gminom, a do getta warszawskiego trafiła w lutym. Ale dla większości prawda była zbyt straszna, żeby można było ją przyjąć do wiadomości od razu. Dopiero
po 22 lipca 1942 roku, wraz z rozpoczęciem likwidacji getta, ukazała się wszystkim w całej swojej realności.
Turski, odwołując się do ocalałych fragmentów pamiętnika Dawida Sierakowiaka, próbuje odpowiedzieć na tytułowe pytanie w odniesieniu do mieszkańców getta łódzkiego. Pierwszym znakiem jednoznacznie wskazującym, że osoby wywiezione z getta od 15 stycznia do połowy maja 1942 roku spotkała śmierć, były znalezione w kieszeniach ubrań, przywiezionych do pralni w pobliskich Pabianicach, tak zwane marki gettowe. Był koniec maja 1942 roku. Kolejne nadchodzące wieści, między
innymi „zlecenie” wykonania młyna do mielenia kości, wydane przez komendanta obozu Kulmhof, tylko potwierdzały przypuszczenia o realizowanej zagładzie Żydów. Przypieczętowaniem domysłów było przemówienie Chaima Rumkowskiego wygłoszone 5 września 1942 roku, w którym nawoływał on do dobrowolnego oddania dzieci do dziesiątego roku życia, starców i chorych do wywózki, na pewną śmierć. Turski cytuje jego obszerny fragment. 

Wielu z nas ma w oczach widok Mariana Turskiego wygłaszającego podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau słowa, że „Auschwitz nie spadło z nieba” i żeby nie być obojętnym, gdy dzieje się zło. Omówiony esej jest jego kolejnym ważnym głosem, w który warto się wsłuchać.

Marian Turski, Co ofiary wiedziały o swoim losie,
Judaica Foundation – Center for Jewish Culture, Kraków 2020

© Copyright 2014