Historia rodziny Beutlerów

Damian Kruczkowski

Spotykamy się w kościele ewangelickim w Zagórowie, podczas polskoniemieckiego nabożeństwa. Biorą w nim udział  ksiądz waldemar wunsz  i jego parafianie z parafii ewangelicko-augsburskiej z konina i parafianie  z detmold pod przewodnictwem swojego pastora. kilkunastoletnią tradycję spotkań zapoczątkował urodzony w Łazińsku pod Zagórowem erich kühn, którego przodkowie blisko 200 lat przywędrowali na te tereny. wśród przybyłych na nabożeństwo jest  Gertruda Schwemmer z domu Beutler, rówieśnica niepodległej Polski (urodziła się 26 grudnia 1918 roku). wzrok przyciągają jej bielusieńkie włosy, oczy zdradzające ciekawość świata i drobna, krucha sylwetka. mam zaszczyt z jej córką Lilą prowadzić ją do ołtarza, aby mogła przyjąć komunię. dobrze, że  w kościele ewangelicko-augsburskim spowiedź jest powszechna, zdążyłem wraz ze wszystkimi wyznać w duchu swoje winy, bo pastor  z detmold z rozpędu podał i mnie opłatek, a głupio byłoby tłumaczyć, że nie ma takiej potrzeby. Po nabożeństwie jedziemy na zagórowski cmentarz ewangelicki, gdzie z Gertrudą i jej córką odwiedzamy grób ich krewnych, Alfreda, emila i emilii Beutlerów. umawiamy się na rozmowę.

Następnego dnia przyjeżdżam do Skulska, gdzie po wojnie Gertruda Schwemmer z mężem Reinhardem  kupili dom. Na fundamencie z niebieskich i czerwonych granitowych głazów, kryty dachówką, kilkadziesiąt metrów od bramy, w głębi ogrodu, wznosi się dom 
 z czerwonej cegły.  Gertruda Schwemmer czeka na mnie za domem, w ogrodzie. Czerwień cegły, zieleń drzew i trawnika, magia ogrodu, sprawiają, że wydaje się być jeszcze bardziej eteryczna.  Mamy rozmawiać o historii rodziny Beutler. 


Przodkowie Gertrudy Schwemmer

Urodzona w niepodległej Polsce, wchodziła w dorosłość w czasach II Rzeczypospolitej, za mąż wyszła w czasie II wojny światowej, już w Warthegau. Pierwsze dzieci urodziła w tym niespokojnym czasie, kolejne już w PRL-u, w którym przyszło je wychowywać i kształcić. Od dwudziestu pięciu lat mieszka w Berlinie, do którego przeniosła się z uwagi na wiek, aby być bliżej córek, które otaczają Mutti troskliwą opieką. Europejka, Polka, Niemka, ale przede wszystkim olęderka, bo to jest najwłaściwsze określenie dla grupy społecznej, z której wyrosła rodzina Beutler, a która obecnie, jak i przed II wojną światową, była grupą różnorodną ze względu na pochodzenie, poglądy polityczne i tożsamość narodową. Gertrudę, od jej pierwszego znanego z imienia na ziemiach polskich przodka, Andreasa Beutlera urodzonego w 1778 roku, dzieli dzisiaj 240 lat. Andreas był osadnikiem, jakich wielu zapraszali polscy królowie, hierarchowie kościelni i polska szlachta. Tzw. olędrów sprowadzano na ziemie, które wyludniły się w wyniku wojen lub epidemii, na tereny podmokłe, bagniste, rozlewiska rzek. Potrafili świetnie odnaleźć się w trudnych warunkach, meliorować łąki, lasy, kopać rowy, odbierać wodzie i bagnom ziemię, którą z powodzeniem uprawiali, a która przynosiła zyski im, jak i tym, którzy pozwolili im na tych terenach gospodarować.  Do jednej z takich osadniczych grup należał Andreas Beutler i jego żona Eva Rosine Schnell. Osadnikami najczęściej byli drudzy, trzeci, bądź ostatni synowie w rodzinie, dla których nie starczyło już ojcowizny do podziału i albo czekały ich głód i poniewierka w kraju ojczystym, albo niepewność jutra, jednak z szansą na przetrwanie w kraju zupełnie obcym. Można sobie wyobrazić niepewność z jaką Andreas Beutler ruszał w nieznane. Spakował swój skromny dobytek, może na lichy wóz, a może zwyczajnie na plecy i ruszył na wschód. Kierowała nim chęć przetrwania i zapewnienia rodzinie środków do życia. W tej wędrówce, szalenie trudnej i niebezpiecznej, jeśli weźmie się pod uwagę czasy i środki transportu, wielu nie dotarło do celu. Pozostali w leśnych lub polnych mogiłach, pokonani przez trudy podróży i choroby, często przez bandy rzezimieszków krążące po ówczesnych duktach. Andreasowi się udało  i dotarł szczęśliwie na tereny położone na wschód od Konina, w okolice Kramska. Rozpocznie tu  nowy etap życia i nowy rozdział historii rodziny Beutler. Wsie Bilczew, Klonowa, potem już nieco na zachód od Konina, Święcia, Dąbrowica, to miejsca, w których Beutlerowie będą żyć, pracować i umierać przez ponad dwa wieki.

Na początku XIX wieku warunki życia osadniczej rodziny na nowym terenie, choć żyznym i urodzajnym, nie były lekkie. Prawo olęderskie, na którym lokowano wsie osadnicze zakładało przede wszystkim wolność osobistą osadników, wieloletnią, a nawet wieczystą dzierżawę gruntów, z możliwością ich wykupienia – o ile zgodził się dwór lub kościół, który był założycielem wsi - jak również przekazywanie gruntów swoim spadkobiercom. Osuszanie rozlewisk, bagien, podmokłych łąk, wydzieranie wodzie ziemi, którą dałoby się uprawiać, karczowanie lasów i zarośli porastających często duże obszary oddanego osadnikom w użytkowanie terenu, budowa od podstaw domostw i zabudowań gospodarczych to prace, jakie musieli wykonać nowi mieszkańcy. 

Andreas buduje dom

W pierwszych latach XIX wieku Beutler stawia dom i zabudowania gospodarcze. Karczuje las, osusza połacie mokradeł, uprawia rolę, hoduje zwierzęta. Mocuje się z trudnym życiem zapewniając rodzinie dostatek. Kiedy rozpoczynał gospodarowanie Polska była podzielona  pomiędzy trzech zaborców, ale wokół wsi osadniczych istniały rdzenne wsie polskie, z którymi na zasadach stosunków sąsiedzkich i wymiany handlowej, stykali się osadnicy. Szybko uczyli się języka okolicznej ludności, zachowując swój własny, niemiecki, przynajmniej  w  pierwszych latach osadnictwa. Z upływającym czasem ograniczano się do czytania Biblii w języku dawnej ojczyzny, napisów na nagrobkach, a w domu, czy z sąsiadami mówiło się po polsku. Bywały  rodziny, gdzie języka niemieckiego w ogóle się nie używało, ale i takie, gdzie starano się pamiętać o ojczyźnie przodków i dzieci musiały się obowiązkowo go uczyć. Życie na podmokłych terenach dalekie było od sielanki, a trudne warunki powodowały wysoką śmiertelność. Andreas Beutler zmarł 23.11.1826 roku w wieku zaledwie 48 lat. Pięć lat wcześniej w wieku 38 lat zmarła jego żona, Eva Rosine. Kilka lat po ich śmierci, w 1831 roku, przez tereny, na których zamieszkiwali przetoczyła się epidemia cholery. Tę, jak i tę  z 1852 roku, o wiele cięższą, rodzina Beutler przetrwała. Druga fala była tak silna, że jak donoszą źródła z tamtego okresu, okoliczna ludność katolicka podążała z płaczem i lamentem do licheńskiego sanktuarium, prosić Matkę Boską o łaskę i zachowanie od morowego powietrza. 

Andreas syn Andreasa

Pewnym jest, iż wieku dojrzałego, ze wszystkich dzieci, jakie mieli Andreas i Eva, dożyło na pewno czworo: Johann (Jan), Martin (Marcin), Louise (Ludwika) i Andreas (Andrzej) młodszy. Andreas syn Andreasa jest w tej opowieści postacią kluczową. W 1829 roku 19-letni Andreas, w księgach metrykalnych zapisywany, jako Andrzej, już gospodarz, bo takim mianem określa go urzędnik w akcie ślubu, zamieszkały we wsi Klonowa, poślubia, jak głosi metryka, swoją równolatkę, Justynę Lehmann. W międzyczasie Louise wychodzi za mąż za nauczyciela, Fryderyka Wilhelma Schulza, a ich córka Mathilde Schulz wyjdzie później  za swego kuzyna Ferdynanda Beutlera, który był synem Johanna. Martin żeni się z Ludwiką Hirsekorn, a Johann z Ernestine Steinborn. Gospodarska rodzina Beutlerów rozrasta się  i powoli zaczyna się przemieszczać. Ziemia, którą ich ojciec wybrał na miejsce do życia, sprzyja całej rodzinie utrzymującej się z rolnictwa i jej awansowi społecznemu. 

Czterech synów Andreasa

Beutlerom rodzi się dużo dzieci, wiele niestety umiera. Takie były czasy. Nazwisko Beutler na kolejne pokolenia przeniosło czterech synów Andreasa-Andrzeja i Justyny: Ludwik, Andrzej, Gottlieb i Wilhelm. Rodziny zakładali w burzliwych czasach. Przyszło im żyć w Europie miotanej wojnami i powstaniami.   Brzemienna w skutki była dla nich  rewolucja przemysłowa. Niektórym potomkom Andreasa i Evy Rosine przestaje wystarczać uprawa ziemi. Nie chcą być rolnikami. A koniunktura im sprzyja, bo rodzina stała się, jak na wiejskie realia, majętna. Dwóch synów zostaje nauczycielami:  Wilhelm w Nowym Czarkowie, Andrzej  w Święci. Mimo wielu trudności i często otaczającej ich niechęci, dążą do podniesienia swego statusu społecznego. Udaje im się to  dzięki wytrwałej pracy, której etos wśród  ewangelików był szczególnie silny. Pracując pomnażali swoje dobra przekuwając je na powodzenie rodzin, które założyli żeniąc się: Gottlieb z Julianną Schiewe, Andrzej z Henriettą Hahn, Wilhelm  z Emilią Fryderyką Lauf, Ludwik z Emilią Hermann. Cztery linie rodziny Beutler rozrastają się, wrastają w okoliczne społeczeństwo. Sądzę, że choć mają świadomość swego odmiennego pochodzenia, kwestia ta nie zaprząta im głowy. Pracują, dbają o rodziny, wchodzą w relacje z sąsiadami, pracownikami, prowadzą normalne i w miarę spokojne życie. W 1862 umiera ich matka Justyna z Lehmannów Beutler, a w 1879 roku Andreas-Andrzej Beutler. 

Z Bilczewa w świat

Urodzony 29 maja 1845 roku w Bilczewie, Ludwik Beutler, to protoplasta linii, która przeniesie środek ciężkości życia rodzinnego Beutlerów nieco na południowy zachód od Konina. Czas pokaże, że ta linia wyemigruje niemal zupełnie do Niemiec, po II wojnie światowej nie mogąc znaleźć miejsca do życia w powojennej Polsce. Ale to później. Tymczasem Ludwikowi i Emilii rodzi się trzech synów: Adolf, Julius i Ewald oraz pięć córek. Końcówka XIX wieku, kiedy to na świat przychodzą dzieci Ludwika, to czasy  względnego spokoju w Europie. Cesarstwo Niemieckie okrzepło i ustały huki armatnie. Chłopcy rozwijają się prawidłowo i najpewniej szybko zaczynają pomagać rodzicom przy pracy w rodzinnym majątku. Jednak Bilczew dla zdrowych i silnych młodych mężczyzn, to zdecydowanie za mało. Dzięki  wytrwałej pracy ich samych, rodziców, jak i pokoleń przed nimi, rodzinę stać, aby wyekspediować chłopców w dorosłe życie poza Bilczewem. Ewald Beutler wyruszy do Koła, gdzie osiądzie i prowadzić będzie życie mieszczańskie. Syn jego, Erwin Beutler, zostanie aptekarzem w Kole i temu zawodowi poświęci się bez reszty, wykonując go nawet po wyjeździe z Polski, w Berlinie, w Weissensee, gdzie osiadł. Julius wyjechał do Łodzi, gdzie założył  i prowadził sklep mięsny - był to kolejny z rodu Beutlerów, który stał się mieszczaninem. Sklep Juliusa znajdował się ponoć na ul. Piotrkowskiej.  Adolf będzie wiódł życie rolnika, zgodnie z tradycją rodzinną, ale już nie w Bilczewie, a w Dąbrowicy pod Rzgowem. I to właśnie on stanie się pewnego grudniowego dnia dumnym ojcem kolejnej córki, której na chrzcie nada imię Gertruda.  (...)

 

© Copyright 2014