Spojrzenie pamięci

Marta Smolińska
Oko pamięci. Hoheisel&Knitz, Upamiętnienie poznańskiego Czerwca 1956.Fot. M.Smolińska
Pomnik szarych autobusów przed CK Zamek w Poznaniu. Fot. M.Smolińska
Oko pamięci. Rysunki Horsta Hoheisela. Fot. M.Smolińska

Marta Smolińska

Spojrzenie pamięci i odwracanie Historii:

działania duetu Hoheisel&Knitz w CK Zamek w Poznaniu

Historia i architektura poznańskiego Zamku wielokrotnie inspirowały artystów do dokonywania interwencji w jego przestrzeniach, które miały na celu dotknięcie i przemyślenie na nowo tych skomplikowanych dziejów. Wystawa „Oko pamięci” Horsta Hoheisela i Andreasa Knitza wydaje mi się w tym kontekście najmocniejszą realizacją: niemieccy twórcy dokonują bowiem szczególnego rodzaju odwetu na nazistach i Adolfie Hitlerze, profanując jego gabinet w Zamku poprzez zrzucenie w nim elementów pływalni, na którą hitlerowcy w 1940 roku przekształcili synagogę w Poznaniu. Na posadzce tzw. sali kominkowej stoją cztery słupki startowe, obok których leżą metalowe drabinki wycięte z basenu. Hoheisel i Knitz podkreślają, że obecność słupków startowych nabiera szczególnego wydźwięku: z jednej strony odnosi się do historii II wojny światowej, z drugiej zaś, w ujęciu metaforycznym, jawi się jako nowe otwarcie i start ku przyszłości. Instalacja uruchamia także pamięć o osobliwym ciągu profanacji: na gabinet Hitlera przebudowano wszak, zbudowaną w stylu bizantyńskiego przepychu, zamkową kaplicę, z synagogi zrobiono zaś pływalnię, która funkcjonowała także długie lata po wojnie.

Hoheisel i Knitz, przy pomocy precyzyjnych pił, wycięli fragmenty balustrady, drabinki, słupki startowe i dekoracyjne kafelki. Byłam tego dnia w synagodze, obserwując ich działania i emocje towarzyszące dokonywanym wyborom. Maszyny cięły perfekcyjnie, naruszając wyposażenie nazistowskiej pływalni – miałam wrażenie, że w synagodze, dzięki niemieckim twórcom, rozgrywa się osobliwe misterium, którego zapis można śledzić na wideo, prezentowanym w Zamku. Mimo niesamowitego hałasu, dźwięczała cisza, która towarzyszy jedynie szczególnym wydarzeniom, gdy w osobliwy sposób zapętlają się dzieje. Dowiedziałam się wówczas, że Horst Hoheisel urodził się w Poznaniu i właśnie tu spędził pierwsze cztery tygodnie życia, zanim jego rodzina zdołała ostatnim pociągiem uciec do Niemiec. Dla artysty działania w synagodze i Zamku są więc nie tylko dyskusją z historią, lecz również niezwykle osobistym doświadczeniem. Oglądaliśmy razem konstrukcję dachu, chodząc po zakurzonych drewnianych belkach i dyskutując o obniżonej przez hitlerowców, niegdyś monumentalnej, kopule synagogi. To właśnie tu artyści „odkryli” motyw stanowiący wizualną kwintesencję tytułowego „oka pamięci”, spoglądając w dół w kierunku basenu przez szyb komina wentylacyjnego o okrągłym przekroju i wykonując fotografię z tej zaskakującej perspektywy. „Powieką” owego oka jest krata, co w tym kontekście nabiera symbolicznego charakteru, wskazując na uwarunkowania pamięci i jej niejednokrotne uwięzienie w stereotypach.

W czasie aranżowania elementów wyciętych z pływalni w przestrzeniach gabinetu Hitlera wydarzyło się coś niesamowitego. Nagle pojawił się mężczyzna w podeszłym wieku, który przedstawił się artystom jako jeden z niemieckich obrońców Zamku w czasie II wojny światowej. Szczegółowo charakteryzował poszczególne pomieszczenia, ich przeznaczenie i atmosferę tamtych dni. Rozpoznał słupki startowe z synagogi-pływalni, gdyż tam właśnie jako młody żołnierz regularnie trenował pływanie. Teraz, czując zbliżający się kres życia, wybrał się w sentymentalną podróż z córką, by jeszcze raz zobaczyć miejsca, w których – jako hitlerowiec – stracił najbliższych przyjaciół i doznał okrucieństwa wojny. Traf chciał, że w Zamku spotkał Hoheisela i Knitza, którzy dokonywali swego rodzaju odwetu za czyny tych, wśród których w latach 40. XX wieku sam się znalazł jako bardzo wówczas młody żołnierz. Na prośbę artystów stanął na słupku startowym zabranym z pływalni – i tak właśnie został sfotografowany, gdy na granicy czasów patrzy wprost w swoje wewnętrzne oko pamięci.

Duet Hoheisel i Knitz pracuje ze sobą od ponad dwudziestu lat, co prezentuje, pokazana w Zamku, dokumentacja wielu ich wspólnych realizacji, szczególnie tzw. antypomników i pomników w negatywie. Artyści poszukują bowiem nietypowych form upamiętniania i podejmują twórczą dyskusję z tradycyjnym monumentem. Przed Zamkiem stanął właśnie „Pomnik szarych autobusów”, który sami twórcy określają mianem pomnika mobilnego. Osobiście, ze względu na metaforyczny wydźwięk i zaplecze teoretyczne pojęcia nomadyzmu, proponowałabym określać go raczej mianem pomnika nomadycznego. Nomadologia, w ujęciu  Gillesa Deleuza'a i Félixa Guattariego, rozumiana jako krytyczny i ciągły ruch myśli, nieustanne opuszczanie danego miejsca bez roszczeń, ujarzmiania, dzielenia i wyznaczania centrum, moim zdaniem, idealnie pasuje do koncepcji Hoheisela i Knitza, którzy odchodzą od kliszy pomnika osadzonego na wieczność w jednym miejscu. „Pomnik szarych autobusów” przemieszcza się z miejsca na miejsce – Poznań to jego piętnasta stacja – co czyni w celu przypominania jednej z potwornych zbrodni nazistów w czasie II wojny światowej: tzw. operacji eutanazja (Euthanasie-Aktion), w ramach której eksterminowano osoby psychicznie chore. W Niemczech do miejsc eksterminacji pacjentów klinik psychiatrycznych dla kamuflażu zawożono charakterystycznymi szarymi autobusami, normalnie służącymi jako transport pocztowy. W Poznaniu egzekucji tego rodzaju dokonywano w forcie VII, a obecność szarego autobusu przed Zamkiem ma na celu wskazanie, gdzie mieściła się symboliczna siedziba Hitlera, inicjatora akcji odbierającej życie tym, którzy zostali zaklasyfikowani jako niewarci życia. Perspektywę ofiar ma z kolei przypominać napis, czytelny w środku pomnika-autobusu: „Dokąd nas zabieracie?” („Wohin bringt ihr uns?”).

W 2006 roku Hoheisel&Knitz zlecili wykonanie dwóch identycznych odlewów szarego autobusu: z surowego betonu w skali 1:1 o wadze około 70 ton każdy. Jeden z pomników stanął na stałe w dawno nieużywanej bramie byłej kliniki psychiatrycznej Weißenau niedaleko Ravensburga, przez którą regularnie wywożono pacjentów tego ośrodka. Drugi został natomiast przeznaczony do przemieszczania się z miejsca na miejsce, po trasach, jakie w nazistowskich Niemczech przemierzały szare autobusy, by znaczyć te newralgiczne punkty, które najsilniej wiążą się z akcją T4 (od Tiergartenstraße 4 w Berlinie, gdzie mieścił się urząd, w którym zainicjowano akcję eutanazja). Teraz dotarł aż do Poznania. Transport tego nomadycznego pomnika jest finansowany z datków oraz środków publicznych – cel stanowi więc w tym wypadku nieustanne bycie w drodze i jedynie czasowe przystanki.

Obecność „Pomnika szarych autobusów” w danym miejscu konfrontuje odbiorców z tragicznym wymiarem historii i zabiera ich w podróż do przeszłości. Jego forma złożona z dwóch symetrycznych elementów umożliwia wejście do środka: odbiorca przestaje być wówczas jedynie zewnętrznym obserwatorem, lecz wchodzi w rolę ofiary i czyta wyryte w betonie wstrząsające pytanie „Dokąd nas zabieracie?”. Staje się pasażerem autobusu 'zamkniętym' na jakiś czas między dwiema szarymi ścianami, które w dużej mierze zasłaniają widok i wywołują wrażenie uwięzienia. Każdy doświadczający „Pomnika szarych autobusów” z tej perspektywy, własnym ciałem doznaje niepewności i lęku, które musiały towarzyszyć wywożonym pacjentom. Nomadyczna kondycja tego pomnika przenosi się więc również na wyobraźnię odbiorcy, którego myśli zostają wprawione w nieustanny ruch, a proces ten zachodzi zarówno w przestrzeni rzeczywistej, jak i w przestrzeni pamięci, pozostawiając w nich rysy.

W ramach wystawy „Oko pamięci” Hoheisel i Knitz dotykają jednak nie tylko problemu pamięci historycznej i zbiorowej, lecz również indywidualnej i związanej z codzienną egzystencją. Hoheisel pokazuje bowiem dziesiątki swoich rysunków, wykonywanych systematycznie dzień po dniu, niczym rodzaj dziennika, chwytającego każdą kolejną datę, przesuwającą się w rytmie codzienności. Aspekt ten dodatkowo wzmacnia obecność licznych rysunków Chilijczyka Rodrigo Yanesa, który od lat przyjaźni się z Hoheiselem. Artysta każdego dnia rysuje na papierowych torebkach, używanych w Hiszpanii  do zakrywania dojrzewających na drzewach brzoskwiń – kolejnymi szkicami odnotowuje każdy dzień, przyglądając się swojej tożsamości w wielokulturowej Europie. „Oko pamięci”, dzięki udziałowi prac Yanesa, otwiera się więc także na kontekst współczesności i zdaje się zadawać pytanie o mechanizmy międzyludzkich relacji we współczesnym świecie – historia s(po)tyka się z teraźniejszością.

Oko pamięci (wystawa prac Horsta Hoheisela i Andreasa Knitza z udziałem Rodrigo Yanesa), CK Zamek w Poznaniu, 13.09.-12.10.2014.

© Copyright 2014