Szklanka wody co godzinę

Data wydarzenia: 
25 sierpień 2018
„Fokstrot”, reż. Samuel Maoz, Izrael 2017
„Fokstrot”, reż. Samuel Maoz, Izrael 2017
„Rozstrzelanie izraelskiego mężczyzny”, reż. Noit Geva, Izrael 2018
„Śruba”, reż. Shira Geffen, Izrael 2014
„Opis walki”, reż. Chris Marker, Izrael, Francja 1960 (plakat)

Na „Fokstrot” trudno nie patrzeć przez pryzmat kulturowych odwołań, które sprawiają, że nowy film Samuela Maoza okazuje się pod tym względem równie fascynujący i bogaty, co najnowszy dokument montażowy Noit Gevy „Rozstrzelanie izraelskiego mężczyzny”. W obu historia kina i interteksty mediów wizualnych podlegają dekonstrukcji, która ma służyć opisowi współczesnego Izraela.

Bohater „Fokstrota” Michael Feldman zostaje poinformowany przez żołnierzy Sił Obronnych Izraela, że jego syn Jonathan nie żyje. W tym momencie żona pada w konwulsjach na podłogę, a mężczyzna zostaje profesjonalnie uspokojony i pouczony co do przebiegu kolejnych zdarzeń. Żołnierze zalecają mu pić wodę co godzinę i zadają serię pytań. Informują też, kiedy przyjdzie rabin polowy, aby omówić szczegóły pogrzebu. Wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem do momentu, gdy po pięciu godzinach okazuje się, że to inny Jonathan Feldman poległ na posterunku, a syn Michaela żyje.

Podczas gdy jego żona po otrzymaniu środków uspokajających przespała ten krótki czas, mężczyzna mierzył się z perspektywą utraty, pogrzebu. Próbował wyjaśnić tę sytuację przebywającej w domu opieki matce. Zirytowany przyjmował uściski korpulentnego, wylewającego łzy brata i szwagierki. Michael buntuje się więc i domaga natychmiastowego spotkania z synem, czym wprawia w ruch niewidoczny dla niego mechanizm zdarzeń, w efekcie którego dochodzi do rodzinnej tragedii i – jak się okazuje – już trzeciej w jego życiu.

Samuel Maoz skonstruował opowieść o nieoczekiwanych, szczęśliwych i nieszczęśliwych zrządzeniach losu. Za punkt wyjścia posłużyło mu własne doświadczenie tymczasowego stanu, w jaki popadł Michael Feldman. Najstarsza córka reżysera budziła się późno i aby zdążyć na zajęcia prosiła go o wzywanie taksówki. Mając poczucie, że ma to na nią demoralizujący wpływ, pewnego ranka zdenerwował się i kazał jej jechać autobusem. Wkrótce po jej wyjściu usłyszał w radiu informację, że terrorysta wysadził się w pojeździe linii, którą miała jechać córka. Zanim wróciła by mu opowiedzieć, że przegapiła autobus, Maoz był przekonany, że „wysłał ją na śmierć”.

„Fokstrot” nie jest skonstruowany jednak niczym koło fortuny i nie proponuje refleksji o potencjalnych możliwościach światów równoległych pokroju „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego. Reżyser, który w armii był strzelcem, obsesyjnie rejestruje i bada stan rozkładających się maszyn i wojskowych infrastruktur, opowiadając w analogowym z ducha kinie o tym, jak świata doświadcza izraelski mężczyzna, poborowy, żołnierz. Brudny i toporny był mikroświat czołgu, w jakim tkwili i skąd na świat patrzyli przez wizjery żołnierze w „Libanie”. Równie zużyte, zniszczone przez upływ czasu i naturę są sprzęty w punkcie kontroli z „Fokstrotu”, w którym stacjonuje Jonathan.

Tego rodzaju miejsca są stale obecne w kinie izraelskim i pełnią symboliczne funkcje – to węzły, w jakich dochodzi do nieoczekiwanych spotkań, a na zachowanie ludzi, dynamikę relacji władzy mocno wpływają uprzedzenia i lęki. W takich przestrzeniach znaczących dochodzi do zawiązania akcji (jak w „Bańce” Eytana Foxa czy „Śrubie” Shiry Geffen), albo ma miejsce, jak w „Fokstrocie”, punkt kulminacyjny.

W finale i zarazem rozwiązaniu zagadki tematu tragicznego „zwróćcie mi syna” Maoz aluzyjnie odnosi się do słynnego eseju filmowego Chrisa Markera „Opis walki” z 1960 roku, w którym francuski reżyser próbował zbadać naturę Izraela, interesującego go obok Chin, Rosji i Kubo jako jedno z państw szukających na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku alternatywy dla kapitalizmu i próbujących zbudować nowe, utopijne społeczeństwo. Izrael jest dla Markera – co metodycznie zostaje wyliczone głosem lektora – przestrzenią „znaków ziemi, znaków wody, znaków człowieka”. Te strukturalistyczne uwagi ilustruje żartobliwa scena, w jakiej wielbłąd przechodzi za znakiem drogowym. Po wybuchu wojny sześciodniowej oburzony Marker wycofał swój film z dystrybucji i odmawiał wyrażenia zgody na jego pokazy do swojej śmierci w 2012 roku. „Opis walki” został przywrócony światowej (i izraelskiej) publiczności dwa lata później.

Samuel Maoz wprowadza wielbłąda do tranzytowej przestrzeni punktu kontroli w „Fokstrocie” na podobnych prawach i sygnalizuje, iż różne znaki mogą nas czasem oszukiwać i prowadzić do nieporozumień, przekazy wizualne bez towarzyszącej im opowieści są wyrwane ze swych kontekstów i wyzbyte oryginalnego znaczenia, a pewne piętna, choć niewidoczne, dla najbliższych nam osób są tak czytelne, jakbyśmy je nosili wypisane/nalepione na twarzy. Po stronie widza pozostaje uporządkowanie znaków i wydobycie na powierzchnię sensów zatartych, ukrytych, czy zniszczonych. Najbardziej wstrząsa to, że znaki zwiastujące nieszczęścia są dla nas czytelne dopiero po ich przeżyciu.

Marek S. Bochniarz

© Copyright 2014