Spotkanie z Krzysztofem Czyżewskim

Data wydarzenia: 
4 grudzień 2017
Spotkanie z Krzysztofem Czyżewskim
Okładka książki Mosze Kulbaka wydanej przez Pogranicze
Mosze Kulbak
Mosze Kulbak

Spotkanie z Krzysztofem Czyżewskim, tłumaczem książki "Mesjasz z rodu Efraima" Mosze Kulbaka. Prowadzenie prof. Katarzyna Kuczyńska-Koschany. Termin: 4 grudnia o godz. 18.00 w Domu Spotkań (ul. Żydowska 15A). Organizatorzy: Ośrodek POGRANICZE, Koło Miłośników Literatury Żydowskiej DABRU EMET, Stowarzyszenie Miasteczko Poznań. Spotkanie w ramach programu OTWARTA ŻYDOWSKA współfinansowanego przez Miasto Poznań.  #poznanwspiera

*****

 

O Mosze Kulbaku pisała Marta Kowerko - Urbańczyk:

Ekspresjonistyczno-mistyczna powieść „Mesjasz z  rodu Efraima” Mosze Kulbaka datowana na 1924 rok powstawała w Berlinie lub Wilnie, a dopiero teraz, po blisko 100 latach polskie tłumaczenie Krzysztofa Czyżewskiego ukazuje się w sejneńskim Pograniczu.

Trudno przecenić tę publikację dla porządkowania polskiej, nader skromnej, wiedzy o żydowskich twórcach zamieszkujących II Rzeczpospolitą, ale też i na swój sposób trudno ją docenić. Dlaczego? Niepamięć o spuściźnie żydowskich pisarzy, których świat został doszczętnie zniszczony i unicestwiony, jest tak głęboka, dziedziczona z pokolenia na pokolenie, że stanowi bolesną wyrwę w polskiej narracji. Po Kulbaku w polskiej kulturze  - jak zauważa Krzysztof Czyżewski - pozostały zaledwie fragmenty prozy rozsiane po antologiach oraz garstka przetłumaczonych wierszy. Ponadto kilka krytycznych opracowań ukazujących się raz na parę lat w prasie poświęconej tematyce żydowskiej. Monografia autorstwa Daniela Kaca, która ukazała się na początku lat 90-tych w niedużym nakładzie, obecnie jest właściwie niedostępna. I gdy polski stan badań sugeruje, że mamy do czynienia z twórcą prawie zapomnianym, nieistotnym, anglojęzyczne rozpoznania badaczy jidysz i Jerozolimy de Lite, zaświadczają o nierozpoznanej dla polskiego dyskursu wadze poety i pośrednio  - o selektywności polskiej pamięci zbiorowej, którą trudno zrozumieć. A przecież nieobecność Kulbaka i żydowskich twórców w polskiej narracji ma wielorakie sensy. To nie tylko konsekwencja Zagłady, ale i świadectwo kresowej świadomości opartej na wymazywaniu lub lekceważeniu tego co niepolskie.

O międzywojennym Wilnie z dużym (auto)krytycyzmem pisał Czesław Miłosz, który sam był jednym z wrażliwszych jego mieszkańców:

„Niestety cała intensywność kulturalna żydowskiego Wilna tamtych czasów jest widoczna dopiero dziś, z perspektywy, gdy to Wilno przestało istnieć. Powiedzmy sobie jasno, że istniało wtedy nie jedno a dwa zaledwie komunikujące się ze sobą miasta. Wilno polskie i Wilno żydowskie. […] Należałem do polskiego Wilna, dzieląc z nim znaczny zasób niewiedzy o książkach pisanych w jidysz, powstających o parę ulic od domów, w których sam mieszkałem”.

Tymczasem dla międzywojennego, żydowskiego Wilna tworzący w jidysz Mosze Kulbak (1896-1937)  poeta, prozaik, dramaturg, nauczyciel,  teatralny instruktor i pierwszy prezes wileńskiego oddziału żydowskiego PEN Clubu  był inspirującą, kultową wręcz postacią. Artysta mieszkał w Wilnie dwukrotnie, po raz pierwszy w latach 1919-1921, skąd wyjechał do Berlina, by powrócić w 1923 roku i po kilku latach ostatecznie opuścić miasto w 1928. To tutaj zostaje opublikowany „Mesjasz z rodu Efraima”, to Wilnu poświęcony jest jeden z piękniejszych poematów o takim właśnie tytule, to tu już po jego wyjeździe do Mińska ukazuje się trzytomowa kolekcja dzieł.

Młodszy o kilkanaście lat Abraham Stuzkever, jeden z wybitniejszych przedstawicieli grupy Jung Wilne, podkreślał, że Wilno było wspólną kolebką Mickiewicza i Kulbaka. Daniel Kac przypisywał mu charyzmę zjednującą zwolenników z różnych sfer, niezależnie od politycznych podziałów:

„Za najbardziej swojego wilnianie uznawali Mosze Kulbaka. Wilno było potrzebne Kulbakowi, a Kulbak Wilnu. […] Sam jego wygląd smutna sylwetka , bujna czupryna i czarne oczy […] wzbudzały sympatię. Poeta należał do tych ludzi, którzy muszą mieć wokół siebie słuchaczy. Nie pisywał przy biurku w zamkniętym gabinecie lub pokoju, musiał natychmiast przeczytać komuś swoje utwory. Tacy entuzjastyczni odbiorcy mogli być tylko w Wilnie, nigdzie indziej”.

Pracujący jako nauczyciel literatury w gimnazjum żydowskim i w Seminarium Nauczycielskim, prowadzący przy tym koło teatralne Kulbak wzbudzał entuzjazm młodych adeptów literackiej sztuki, stając się – jak pisze Joanna Lisek – duchowym patronem początkujących literatów z Wilna[8]. Niektórzy wyczekiwali na niego pod szkołą. Inni jak ironicznie podsumowywał Salomon Belis-Legis:

 „wbrew swojej woli czytali swe wiersze i prozę w typowym dla Kulbaka monotonnym, śpiewnozawodzącym tonie. Jak on ze swą  głęboką, basową intonacją , tak oni zawodzili z młodzieńczo obniżonymi głosami”. (...)

 

 

© Copyright 2014