Żydowska Warszawa - żydowski Berlin. Spotkanie z Aliną Molisak

Data wydarzenia: 
23 listopad 2017
Żydowska Warszawa - żydowski Berlin. Spotkanie z Aliną Molisak
Żydowska Warszawa - żydowski Berlin. Spotkanie z Aliną Molisak

Koło Miłośników Kultury i Literatury Żydowskiej "Dabru emet" (UAM) i Dom Spotkań przy Żydowskiej 15A zapraszają serdecznie na spotkanie autorskie z dr hab. Aliną Molisak, poświęcone Jej najnowszej książce pt. Żydowska Warszawa - żydowski Berlin. Literacki portret miasta w pierwszej połowie XX wieku" (IBL PAN, 2016).

Spotkanie poprowadzi prof. Katarzyna Kuczyńska-Koschany, opiekunka naukowa Koła "Dabru emet".

Zapraszamy w najbliższy czwartek, 23 listopada 2017 o godz. 15.30 w Domu Spotkań przy Żydowskiej 15A.

 

*****

O książce Aliny Molisak tak pisał Henryk Grynberg:

Studium Aliny Molisak „Żydowska Warszawa – żydowski Berlin. Literacki portret miasta w pierwszej połowie XX wieku” ukazuje podobieństwo żydowskich dzielnic obu metropolii. Brało się ono z tego, że w berlińskiej Scheunenviertel mieszkali przeważnie imigranci i uchodźcy z ziem historycznie polskich włącznie z Litwą, Galicją i zachodnią Ukrainą, często z wizami tranzytowymi, czekając na możliwość dalszej ucieczki przez Hamburg i Amsterdam do Ameryki. Nawet „ich dzieciom, urodzonym już w Niemczech, nie przysługiwało prawo obywatelstwa” – przypomina autorka. Ta sytuacja ułatwiła ich deportację w 1938 roku do Polski lub na graniczną ziemię niczyją.

Egzotyka określana w książce jako „wschodnioeuropejska”, ale głównie polska, oznaczała obcość nawet w Warszawie. Dlatego Wanda Melcer zatytułowała swój zbiór reportaży o żydowskiej dzielnicy północnej „Czarny ląd”. Autorka z postępowego kręgu „Wiadomości Literackich” widziała tam „ciemną masę ortodoksów”, „ciemnotę, obłudę i wstecznictwo” oraz „dzikie obyczaje obrzezania, mykwy, rytualnego uboju...” (wszystkie cytaty za książką Molisak, jeśli nie zaznaczono inaczej). Podobnie, jeśli nie gorzej, patrzyli na żydowską Warszawę luminarze literatury: „roiło się tam mrowisko żydowskie”, które „pędzi tam żywot na szwargotaniu i próżniactwie”. Krochmalna była „rynsztokiem w kształcie ulicy”; dzieci „same brudne nad wyraz”; „w  głębi izby siedział zazwyczaj jakiś ojciec rodziny, zielonkawy melancholik, który od świtu do nocy [...] trawi czas na marzeniach o szwindlach”. Nawet zeświecczeni Żydzi psuli widok: „Ku wieczorowi [do Saskiego Ogrodu] nadciągać zaczęły istne hordy Żydów...”, którzy „fason modnych ubrań doprowadzili do stanu wulgarności, przesady i absurdu”. To Żeromski w „Ludziach bezdomnych”. U Uniłowskiego był to „ropień wielkomiejski”, w którym „mikroby posępnego getta [...] tłoczą się, targują, kłócą”, a modlący się stary Żyd „zawodzi lepkim, jakby bełkotliwym głosem” („Moja Warszawa”). Nie empatia, lecz odraza i wzgarda, nie humanizm, lecz dehumanizacja. Oraz skrajna ksenofobia, jak u socjalistki Marii Dąbrowskiej: „Miasta nasze (częściowo dlatego, że nie były nasze) wychowały poza garścią wartościowych robotników – tylko śmierdzące męty” („Paryże innej Europy”). (...)

© Copyright 2014