Debora. Pszczółka na kwiatach akacji
Należała do pokolenia budowniczych świata naznaczonego plamą nadciągającej
katastrofy, przepowiadanej w dziełach sztuki. Tak Andrzej Turowski
scharakteryzował wierzących artystów awangardowych pierwszej
połowy XX wieku.
W sierpniu 1942 roku, podczas likwidacji lwowskiego getta żydowski modernizm
stracił utalentowaną pisarkę i historyczkę sztuki, Deborę Vogel – autorkę dwóch
zbiorów poezji Tog–figurn (1930) i Manekinen (1934), książki prozatorskiej Akatsies blien
(1935) oraz literackich i krytycznych artykułów o sztuce. Swoje miejsce w literaturze
polskiej Vogel zaznaczyła jedyną wydaną książką nowatorskiej, filozoficzno-lirycznej
prozy Akacje kwitną (1936), która ukazała się w jej własnym przekładzie. Być może
dlatego pisarka nie jest powszechnie znana nawet krytykom literackim.
Nazwisko Vogel najczęściej kojarzone jest z genialnymi mężczyznami. To niesprawiedliwe,
gdyż umniejsza jej inteligencji i talentowi. Takie podejście do niezwykłej kobiety,
typowe dla tamtych czasów, jest często praktykowane do dziś. Vogel nie była jednak
mało znaczącą autorką pozostającą w cieniu wielkich modernistów. Niezależna i bardzo
kreatywna myślicielka, stworzyła koncepcję „zimnej statycznej poezji i rozwinęła teorię
symultanizmu i montażu literackiego jako odpowiedź na wymagania aktualizmu i realizmu
w sztuce. Jej osobliwość nie została zrozumiana przez ogół społeczeństwa, a jej
skomplikowane prace teoretyczne nie były popularne”.
Debora (Dvojra) Vogel urodziła się 4 stycznia 1900 roku (według innych źródeł:
1902) w rodzinie wykształconych syjonistów w Galicji. Nauczyła się jidysz dopiero
w wieku dwudziestu lat i przez resztę życia, używając tego języka, popełniała błędy.
Wcześniej mówiła i pisała po hebrajsku, polsku i niemiecku. Jej ojciec Anzelm, lingwista
i dyrektor żydowskiej szkoły w mieście Bursztyn (44 kilometry od Stanisławowa), oraz
matka Leja, nauczycielka, wyznawali idee ruchu oświeceniowego Haskala. Propagowali
świecką edukację dla Żydów i wysoko cenili kulturę europejską. Ponadto dziadek i ojciec Debory byli wydawcami. Publikowali teksty o kabale i pogromach żydowskich w Rosji.
Podczas I wojny światowej rodzina przebywała w Wiedniu, gdzie Debora uczęszczała
do niemieckiego gimnazjum. Miała bliższe związki z ośrodkami kultury żydowskiej niż
Bruno Schulz, który nie znał nawet języka swoich przodków. Po wojnie przyszła pisarka
uzyskała dyplom polskiego gimnazjum we Lwowie, a po jego ukończeniu pracowała jako
nauczycielka w sierocińcu, którego dyrektorem był jej ojciec.
Po powrocie z Wiednia do Lwowa rodzina Voglów prowadziła otwarte, zamożne
życie galicyjskich intelektualistów. Jeden z częstych gości w ich domu, Melech Rawicz,
opisuje Deborę następująco: „Zgrabna, średniego wzrostu. Twarz nieco nazbyt wiejsko
zaczerwieniona, włosy brązowe, brązowe oczy, nieco wytrzeszczone, głos bardzo melodyjny,
przyjazny, delikatny. Za każdym słowem, które wypowiada, stoją co najmniej
trzy przeczytane książki”.
Jako wychowawczyni dzieci i młodzieży w żydowskim sierocińcu we Lwowie oraz
nauczycielka obeznana z najnowszymi trendami w psychologii i pedagogice Vogel w swojej
codziennej praktyce obserwowała „życie” i rozwój indywidualnego widza w coraz
bardziej wyrafinowanych formach artystycznych. Refleksje, które zrodziły się z działalności
pedagogicznej, zostały przedstawione w serii obszernych esejów opublikowanych
w czasopiśmie „Przegląd Społeczny”.
(...)